Pieszo do Rzymu. – Gdy weszłyśmy na plac św. Piotra, powiedziałyśmy: „Chwała Tobie, Panie!”, odmówiłyśmy „Ojcze nasz” i... zaczęły bić dzwony. Była godz. 15. Idąc, nie patrzyłyśmy jednak na zegarki – zapewniają Paulina Uszko i Angelika Chmiest.
Jak przekonują, Pan Bóg dał im łaskę trwania przez 7 tygodni w nieustającym zaskoczeniu, a przy okazji uczył pokory i zaufania bez granic. Obmyślając pielgrzymkę, postanowiły, że każdego dnia znajdą osobę, dla której postarają się zrobić coś dobrego. Bóg miał jednak inną strategię – nie tylko podsyłał im takie osoby, żeby nie musiały zbyt długo szukać, ale też stawiał na ich drodze ludzi, którzy zjawiali się nieoczekiwanie, dawali jedzenie, picie, proponowali nocleg i znikali. – Pan spełniał wszystkie nasze pragnienia, troszczył się o każdy szczegół. Nawet kawę i włoskie rogaliki nam podarował, gdy chwilę wcześniej Go o to poprosiłyśmy. Jakiś mężczyzna zapytał po prostu, czy może nam je kupić – wspominają.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.