Do niecodziennej wizyty doszło w stolicy Podhala. Miasto odwiedzili mieszkańcy Nowego Targu, który znajduje się... ponad 700 km od Tatr.
Delegacja pomorskiego Nowego Targu uczestniczyła w kolejnej odsłonie kulturalnego cyklu "Spotkania przy Ruczaju". - Bardzo dziękuję za zaproszenie. To dla nas wyjątkowe wydarzenie i do tego bardzo niecodzienne - mówił Mirosław Śrutkowski, sołtys pomorskiego Nowego Targu, a zarazem radny gminy Stary Targ. - Zapewniam o współpracy, na pewno będziemy chcieli poznać waszą historię i tak atrakcyjną przecież okolicę - mówił burmistrz Nowego Targu Grzegorz Watycha. Podczas zbliżającego się weekendu w magistracie odbędzie się spotkanie gości z Pomorza z władzami miasta na temat wymiany młodzieży szkolnej.
Uczniowie z Podhala mogliby podziwiać dzięki pobytowi w pomorskim Nowym Targu piękne okolice tej miejscowości, ciekawe atrakcje turystyczne, m.in. zamek w Malborku czy XIII-wieczny kościół w tamtejszym Nowym Targu.
Pomorski Nowy Targ to mała miejscowość, w której mieszka ponad 400 osób. Jest położony w odległości 20 km od Malborka. - Teraz zajmę się pewnie tłumaczeniem tekstów gwarowych - żartuje pani Marta, filolog niemiecki z Nowego Targu. - To u nas mieści się znany zakład produkujący patentowane drabiny dla straży pożarnej, na pewno w waszych jednostkach takie się znajdują - dodaje z kolei pani Natalia. Obie znalazły się w delegacji razem z sołtysem wsi.
Choć obie miejscowości dzieli spora odległość, to mały Nowy Targ prawie zawsze jest mylony z dużym Nowym Targiem. - Proszę sobie wyobrazić, że nawet w odległości 50 km od nas ludzie nie dowierzają, że jest taka miejscowość - mówi M. Śrutkowski. Przytacza też historię, która zdarzyła się podczas ostatniego pobytu w Zakopanem. - Pokazuję dowód w hotelu, a recepcjonistka pyta mnie, czy aby na pewno chcę rozpocząć pobyt, bo przecież po co nowotarżanin przyjeżdża na wczasy tak blisko. Też nie mogła uwierzyć, że jestem z innego Nowego Targu. Dopiero gdy pokazałem pieczątkę, którą mam jako sołtys, nabrała przekonania do mnie - śmieje się pan Mirosław.
Sięga też pamięcią do czasów licealnych, kiedy leczył zęba w gabinecie stomatologicznym w Kwidzynie. - Pani stomatolog na zakończenie wizyty poprosiła mnie, abym następnym razem przywiózł jej sporo wełny. Jednocześnie zdziwiła się, że tak daleko decyduję się na leczenie - opowiada pan Mirosław. - A ile to razy słyszeliśmy w Gdańsku komentarze lekarzy o bezduszności ich kolegów, którzy tak daleko skierowali pacjenta do kardiologa czy innego specjalisty - dodają mieszkanki małego Nowego Targu. - Kiedyś zawiozłem kobietę z naszej miejscowości do szpitala w Tczewie, bo tam miała rodzić. Proszę sobie wyobrazić, jakie było zdziwienie personelu, kiedy podaliśmy miejscowość - opowiada sołtys Śrutkowski.
Współpracę pomiędzy miejscowościami wywołała swoim reportażem Beata Zalot z "Tygodnika Podhalańskiego". - Choć to nie była pierwsza osoba z Podhala, która mnie odwiedziła. Pamiętam dobrze spotkanie z Robertem Kowalskim z Polskiego Towarzystwa Historycznego, który przedstawił się, że jest z Nowego Targu. Bardzo się zdziwiłem, bo sołtysem byłem już kilka lat i wszystkich znałem doskonale. Okazało się, że pan Robert był z podhalańskiego Nowego Targu - wspomina M. Śrutkowski.