Ciągle rosnąca liczba osób terminalnie chorych, brak pełnoetatowych lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy czy kłopoty z finansami - to ciągła bolączka wielu małopolskich hospicjów.
Właśnie o tych problemach dyskutowano we środę w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. Okazją do podjęcia tak ważnej kwestii był obchodzony niedawno, bo 10 października, Światowy Dzień Hospicjum i Opieki Paliatywnej. W dyskusję włączyli się zarówno przedstawiciele małopolskich hospicjów, jak i władze samorządowe.
Choć od 2011 roku liczba małopolskich hospicjów i zakładów paliatywnych znacząco się nie zmieniła, to przed wszystkimi tymi ośrodkami stoją duże wyzwania, które nieraz wykraczają poza ich możliwości. Przyczyn takiej sytuacji jest wiele, m.in. nieustanny brak pełnoetatowych lekarzy, wolontariuszy czy pielęgniarek, które zaraz po studiach szukają pracy za granicą. Oprócz niedoboru personelu przeszkodą w działalności są też finanse. Niejednokrotnie stawki oferowane przez NFZ są niższe niż realne koszty opieki nad chorym w hospicjum. Obecnie stawka jednej konsultacji w poradniach medycyny paliatywnej to 40 zł, przy czym rzeczywisty jej koszt to od 90 do 100 zł. Podobnie jest w innych placówkach, gdzie rzeczywiste koszty znacznie przekraczają ustalone stawki. W przypadku placówek dla dzieci są to kwoty nawet dwukrotnie większe.
Jak przekonują specjaliści, nie ma jednego rozwiązania, które ten stan mogłoby poprawić. - Demografia i epidemiologia pokazują, że ludzi starszych przybywa. Wiąże się z tym też wzrost liczby nowotworów i chorób przewlekłych. Z drugiej strony nie powstają nowe placówki. Bardzo trudno zmienić taką sytuację, jednak nie możemy pozwolić, żeby zostało zniszczone to, co z takim trudem i ofiarnością ludzi udało się zbudować. Ufamy, że z pomocą Najwyższego nam się uda - przekonywała Iwona Filipczak-Bryniarska, małopolski konsultant w dziedzinie medycyny paliatywnej.
Jak zauważyła, w związku z tym, że liczba chorych z roku na rok wzrasta, zdarza się, że krakowianie umierają, czekając w kolejce do hospicjum domowego. Bywa, że czas takiego oczekiwania to nawet 3 miesiące. Nieco krócej, bo od kilku dni do miesiąca, czekają chorzy starający się o miejsce w hospicjum stacjonarnym.
Niepokojące jest również to, że wciąż nie każdy powiat w Małopolsce jest w stanie zagwarantować opiekę osobom u kresu życia. Taka sytuacja jest m.in. w powiecie proszowickim, w którym obecnie nie działa żaden ośrodek pomocy paliatywnej ani hospicyjnej.
Problemy, z jakimi borykają się małopolskie hospicja, dostrzegło również Towarzystwo Przyjaciół Chorych "Hospicjum im. św. Łazarza", które zorganizowało środową debatę. Swoim patronatem objął ją kard. Stanisław Dziwisz. - Nasza wiara podpowiada nam, że nasze życie tu, na ziemi, się nie kończy, ale poprzez śmierć odnajduje nowe dopełnienie w Bogu, który jest początkiem i kresem wszystkiego - mówił metropolita krakowski, który przypomniał też, że idea hospicjów była bliska Janowi Pawłowi II.
Wzorując się na papieżu Polaku, każdy z nas może dać nieuleczalnie chorym coś dobrego z siebie. Czymś bardzo cennym jest czas, który można przeznaczyć na wolontariat. Szczególnie ważna jest tu pomoc osób "50+", ponieważ będąc na rencie czy emeryturze, mogą ofiarować chorym znacznie więcej czasu niż ludzie młodzi. W związku z tym Towarzystwo Przyjaciół Chorych "Hospicjum im. św. Łazarza" po raz kolejny organizuje bezpłatny kurs dla wolontariuszy. Rozpocznie się on 17 listopada o godz. 17 w Hospicjum św. Łazarza przy ul. Fatimskiej.