Uczeni z Katedry Geofizyki AGH w Krakowie 13 listopada jadą szukać "złotego pociągu". 10 listopada zaprezentowali metody badawcze, których użyją w trakcie prac poszukiwawczych na terenie Wałbrzycha.
Po wykonaniu pomiarów, które - przy sprzyjających warunkach pogodowych - potrwają od 13 do 17 listopada, naukowcy będą w stanie stwierdzić, czy na terenie Wałbrzycha rzeczywiście znajduje się "tajemniczy obiekt".
Jeśli tak - określą jego rozmiary, materiał, z którego jest zbudowany, i ustalą, na jakiej głębokości się znajduje. Czy będzie to pociąg - nie wiadomo. Być może zmiany w tym miejscu wynikają z budowy geologicznej terenu.
Planowane pomiary są jedynie pierwszym krokiem do podjęcia decyzji o ewentualnym wierceniu i kopaniu. Niestety, ich wyniki nie zostaną opublikowane od razu.
W przyszłym tygodniu badacze rozpoczną interpretowanie otrzymanych danych, a następnie, w formie raportu, przekażą je władzom Wałbrzycha. Do tego momentu, czyli prawdopodobnie przez najbliższy miesiąc, pozostaną one tajne.
Geofizycy oprą swoje poszukiwania na dwóch metodach badawczych. - Wykorzystamy magnetometr cezowy, który mierzy ziemskie pole magnetyczne. Na tym tle objawiają się anomalie pochodzące od obiektu poszukiwanego - tłumaczył w trakcie spotkania na AGH prof. Janusz Madej, który zaproponował przeprowadzenie badań władzom Wałbrzycha.
- Drugą metodą jest metoda grawimetryczna, która mierzy ziemskie pole siły ciężkości. Na tle tego pola objawiają się anomalie odpowiedzialne za pustkę, zmieniające w danym miejscu ziemskie pole ciężkości - dodał.
Magnetometr to plecak, do którego przypina się cezową sondę pomiarową, GPS oraz konsolę, która na bieżąco wyświetla wyniki badań, a następnie je zapisuje. Waży kilkanaście kilogramów.
- Zanim przystąpimy do pomiarów, będziemy robić testy, ponieważ na terenie zamierzonych badań znajdują się linie średniego napięcia. W związku z tym musimy przetestować, jaką metodykę przyjąć, żeby wyeliminować ewentualne zakłócenia. Linia ta zasila większy obszar, więc nie możemy pozwolić sobie na jej wyłączenie - powiedziała dr Monika Łój.
Geofizycy z AGH podkreślają, że ich praca jest niezależna. Nie odnoszą się oni do badań przeprowadzonych przez Piotra Kopera i Andreasa Richtera, którzy ogłosili, że odnaleźli miejsce, gdzie jest ukryty "złoty pociąg", w którym Niemcy pod koniec wojny wywieźli z Wrocławia i ukryli wiele kosztowności oraz dzieł sztuki. Nie kontaktowali się z nimi ani nie analizowali wyników ich pracy.
Jak podkreśla prof. Madej, koszt przeprowadzonych badań poniesie stacja "Discovery", która planuje przygotowanie filmu o poszukiwaniach "złotego pociągu". Ma on zostać wyemitowany w 200 krajach.