W krypcie kościoła pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Krakowie-Mistrzejowicach złożono 30 listopada urnę z prochami Andrzeja Ciechanowieckiego.
Zmarły 2 listopada w Londynie w wieku 91 lat kolekcjoner i znawca sztuki był dobrodziejem mistrzejowickiej świątyni. Sfinansował w lwiej części budowę i wystrój tego kościoła, który został konsekrowany w 1983 r. przez papieża Jana Pawła II.
Mszę św. za duszę A. Ciechanowieckiego odprawiło tam pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza kilkudziesięciu kapłanów. Wartę honorową przy urnie z prochami zmarłego zaciągnęli żołnierze Wojska Polskiego. Nawę kościoła wypełniali, prócz rodziny zmarłego, parafianie mistrzejowiccy oraz damy i kawalerowie Zakonu Maltańskiego, konfratrzy zmarłego. Hrabia A. Ciechanowiecki był bowiem Baliwem Wielkiego Krzyża Honoru i Dewocji w Posłuszeństwie istniejącego od 900 lat Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników Świętego Jana Jerozolimskiego zwanego Rodyjskim i Maltańskim.
A. Ciechanowiecki ufundował m.in. w kościele mistrzejowickim kaplicę św. Jana Chrzciciela, patrona Zakonu Maltańskiego.
Baliwami zakonu broniącego niegdyś wiary z mieczem w ręku, a obecnie zajmującego się przede wszystkim działalnością dobroczynną są m.in. kardynałowie Franciszek Macharski i Stanisław Dziwisz.
- Modlimy się dziś za duszę śp. Andrzeja Ciechanowieckiego, którego Bóg obdarzył wieloma talentami, zamiłowaniem do sztuki i chęcią pomagania bliźnim. Dziękujemy mu za pomoc w budowie tej świątyni. W imieniu archidiecezji krakowskiej pragnę wyrazić wdzięczność Bogu za świadectwo wiary i miłości śp. Andrzeja - powiedział kard. Dziwisz.
Zakonnego konfratra wspominał w kazaniu biskup łowicki Andrzej Franciszek Dziuba, naczelny kapelan Związku Polskich Kawalerów Maltańskich.
- Służył ojczyźnie, będąc ambasadorem kultury polskiej w wielu miejscach świata. Doceniła to m.in. w doktoracie honoris causa krakowska Alma Mater Andrzeja Ciechanowieckiego - Uniwersytet Jagielloński. Posługa ojczyźnie wybrzmiała również w podzieleniu się przezeń bogactwem kultury z ośrodkami kultury w kraju, zwłaszcza Zamkiem Królewskim w Warszawie i królewskim Wawelem. Polska, dostrzegając tę służbę, dała mu swój najwyższy znak - Order Orła Białego. Starał się być użytecznym dla Kościoła i dla naszego zakonu, nie szczędząc wsparcia - powiedział bp Dziuba.
Wartę przy urnie zaciągnęli żołnierze Wojska Polskiego Bogdan Gancarz /Foto Gość Zmarłego żegnał również hr. Aleksander Tarnowski, prezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich.
List do uczestników uroczystości pogrzebowej skierował także prezydent RP Andrzej Duda. "Odszedł od nas wielki Polak i Europejczyk, wybitny znawca sztuki, zasłużony mecenas kultury polskiej, kawaler Orderu Orła Białego. Po wojnie, kiedy losy Rzeczypospolitej zostały rozstrzygnięte przez światowe mocarstwa, poświęcił się obronie polskiego dziedzictwa i tożsamości kulturowej. Wobec sowieckiej dominacji nad Ojczyzną kultura stała się jednym z najważniejszych pól zmagań o duszę narodu i umacnianie naszych związków z cywilizacją europejską" - napisał prezydent w liście odczytanym przez min. Krzysztofa Szczerskiego.
W Mszy św. brali udział dyrektorzy instytucji kultury hojnie obdarowanych dziełami sztuki przez A. Ciechanowieckiego: prof. Andrzej Rottermund z Zamku Królewskiego w Warszawie, prof. Jan Ostrowski z Zamku Królewskiego na Wawelu i prof. Krzysztof Stopka z Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Po zakończeniu Mszy i odprawieniu nabożeństwa żałobnego, urna z prochami A. Ciechanowieckiego, niesiona w asyście żołnierzy przez Jerzego Donimirskiego, kawalera maltańskiego z Krakowa, została zniesiona do krypty w dolnym kościele. Umieszczono ją w ścianie krypty, obok urn z prochami innych członków rodziny Ciechanowieckich. W krypcie są również sarkofagi z trumnami budowniczych kościoła w Mistrzejowicach - księży Józefa Kurzei i Mikołaja Kuczkowskiego.
Czytaj także: