W Nowohuckim Centrum Kultury dzieci i rodzice z rodzin zastępczych spotkali się na największych w Krakowie "Mikołajkach".
Dla dzieci był to czas radosnej zabawy - zarówno podczas przygotowanego dla nich spektaklu, jak i później, gdy św. Mikołaj każdemu z nich rozdawał prezenty. Dla rodziców była to z kolei okazja do spotkania się, rozmowy, wymiany doświadczeń.
Katarzyna i Krzysztof Kowalowie rodziną zastępczą są już kilka lat. Stało się tak poniekąd dzięki Karolinie, jednej z ich dwóch biologicznych córek, która w gimnazjum przyjaźniła się z koleżanką o imieniu Sabina. - Gdy córka miała chory staw skokowy, Sabina często ją odwiedzała, a potem życie tak się potoczyło, że tata dziewczynki trafił do więzienia, a mama nadużywała alkoholu. Sabina najpierw trafiła więc do rodzinnego domu dziecka, który jednak po pewnym czasie przestał istnieć. Wtedy zdecydowaliśmy się być dla niej rodziną zastępczą - wspomina pan Krzysztof.
Najpierw, przez 1,5 roku, Katarzyna i Krzysztof byli rodziną zastępczą niezawodową, a od 1 listopada tego roku są już rodzinnym domem dziecka. - Oprócz Sabiny (która skończyła już 18 lat), są też z nami jej brat i jeszcze jedna dziewczynka. Decyzja do tego, by zostać rodzinnym domem dziecka, dojrzewała we mnie przez pewien czas, a ostatecznie przekonała mnie... Sabina. Czym? Swoim życiem, tym, jak się zmienia, będąc z nami. I właśnie dlatego warto zostać rodziną zastępczą, bo to niesamowite patrzeć, jak te dzieci dojrzewają i zmieniają się. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie mają ze sobą spory bagaż doświadczeń, który bardzo szybko wychodzi na jaw. Dlatego rodzina zastępcza musi się dobrze poznać. Potrzeba na to czasu, ale to wszystko buduje specyficzną więź, nieco inną formę rodzicielstwa - dodaje pan Krzysztof.
Pani Joasia wraz z mężem rodziną zastępczą również zostali "przez przypadek". - Najpierw byłam opiekunką Dagmary - poznałyśmy się, gdy dziewczynka miała zaledwie miesiąc. Później historia była nieco burzliwa. Po tym, gdy jej mama zmarła, a tata nie chciał zajmować się córką, uznaliśmy, że to zrządzenie losu. Zostaliśmy dla niej rodziną zastępczą. Początkowo otoczenie rzucało kłody pod nogi, ale my w swojej roli dobrze się odnaleźliśmy. W trudnych chwilach podtrzymywał mnie mąż - podkreśla.
Jak przekonuje, bycie rodziną zastępczą jeszcze mocniej złączyło jej rodzinę. - Oprócz Dagmary, mamy jeszcze troje własnych dzieci - dwóch chłopców oraz córkę - i widzę, że to wszystko sprawiło, iż jeszcze bardziej się pokochaliśmy. Czujemy radość i satysfakcję oraz jesteśmy szczęśliwi, że Dagmara, która ma już 12 lat (przyszła do nas, mając niespełna rok), nie trafiła do domu dziecka - że daliśmy jej dom, rodzinę, miłość. Jest nasza, kochamy ją jak swoje dziecko - zapewnia pani Joasia.
- Cieszę się, gdy kolejne rodziny otwierają drzwi swoich serc i domów dla dzieci, które tego bardzo potrzebują. Gdy dają im miłość, stabilizację, bezpieczeństwo - mówi Marzena Paszkot, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rodziny, i dodaje, że władze miasta starają się, by rodzin zastępczych było jak najwięcej.
- Szczególnie mocno zależy nam, by dzieci do 10. roku życia nie szły do placówek opiekuńczo-wychowawczych, ale żeby trafiały np. do rodzinnych domów dziecka. Bo każde dziecko marzy o tym, by powiedzieć: "mama", "tata" - zaznacza.
Dlatego też UKM wraz z MOPS nieustannie prowadzą kampanię promującą rodzicielstwo zastępcze. Tylko w tym roku w filharmonii i teatrach miejskich rozdawane były ulotki na ten temat, a w mieście wisiały również billboardy reklamujące akcję "Rodzic zastępczy to moja praca". - Także w telewizji, w pojazdach MPK były wyświetlane tematyczne filmiki. Wiele dobrego robią też dla tej sprawy media. Efekty akcji są - obecnie szkolenie przechodzą dwie 15-osobowe grupy rodziców, ale ilu z nich je zakończy - nie wiadomo. Ostatnio podpisaliśmy aż trzy umowy z rodzinami, a w grudniu podpiszemy jeszcze jedną - zapowiada M. Paszkot.
Jej zdaniem, bycie rodzicem zastępczym to praca wyjątkowa, bo wymaga zaangażowania przez całą dobę, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku. - Jak w każdej rodzinie, i w tych zdarzają się kryzysy, ale nie zostawiamy ich wtedy samych - każda ma koordynatora, prowadzimy też szkolenia, warsztaty, grupy wsparcia, a na dodatek pracujemy też z biologiczną rodziną dziecka (jeśli to możliwe). Bo dla dziecka byłoby najlepiej, gdyby mogło wrócić do swojego domu - mówi pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rodziny.
Warto dodać, że obecnie w Krakowie działa 121 niespokrewnionych rodzin zastępczych dla 143 dzieci oraz 320 spokrewnionych dla 401 dzieci, a także 8 zawodowych specjalistycznych rodzin zastępczych. Szczegółowe informacje można znaleźć na: www.mops.krakow.pl i pod numerem: (12) 422 29 94.
O rodzicielstwie zastępczym napiszemy też w najbliższym numerze "Gościa Krakowskiego". Opowiemy w nim wzruszającą historię pani Ewy, która została zastępczą mamą dla niepełnosprawnego Łukasza.