Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Katedra pod drzewem

Święta na misjach. – Ostatnie Boże Narodzenie na misjach w Peru spędziłam w wiosce w dżungli, gdzie ludzie w święta nigdy nie mieli Mszy świętej – wspomina Dorota Kozioł. – W Sudanie nie da się świąt zaplanować, bo nie wiadomo, co może się wydarzyć – opowiada z kolei ks. Janusz Zajda.

Na pytanie, z czym kojarzą się nam święta Bożego Narodzenia, większość odpowie, że z wieczerzą wigilijną, opłatkiem, Pasterką, zapachem choinki i smakiem karpia. Niektórzy powiedzą też, że ze śpiewaniem kolęd na Mszy w kościele. „Najbardziej rodzinne święta” nie oznaczają jednak tego samego we wszystkich krajach świata... W wielu zakątkach na ziemi ludzie nie wiedzą jeszcze o narodzeniu Chrystusa w Betlejem. To dla nich do dalekich krajów wyjeżdżają ci, którzy odkrywają w sobie powołanie misyjne. Jedno jest pewne: wszyscy na swój sposób przeżywają Boże Narodzenie w swojej drugiej ojczyźnie, a ich wspomnienia pokazują, czym żyje tamtejszy Kościół.

Z Ewangelią w dżungli

Dorota Kozioł, świecka misjonarka pochodząca z Juszczyna k. Makowa Podhalańskiego, na misje do Peru wyjechała w lutym 1999 r. Po 14 latach wróciła do rodzinnej miejscowości i katechizuje w szkole.

W Peru pracowała duszpastersko w trzech regionach tego bardzo zróżnicowanego geograficznie i kulturowo kraju: w górach – Andach, na wybrzeżu Oceanu Spokojnego oraz w dżungli amazońskiej, gdzie spędziła aż 12 lat, mieszkając w kilku jej częściach. Jak mówi, trudno porównywać życie w dżungli w pobliżu miasta Iguitos do tego w zakątku Peru, gdzie państwo graniczy z Kolumbią i Brazylią. Zauważa jednak pewne cechy mentalności ludzi, które w ogromnym stopniu wpływają na ich przeżywanie wiary i wydarzeń religijnych. W dżungli ludzie żyją bowiem dniem dzisiejszym i w nim szukają powodów do radości. Więc jeśli danego dnia mają co jeść, to jest to już dla nich wystarczający powód, by się nim cieszyć. Nic dziwnego, że gdy do jakiejś wioski w dżungli przybywa ksiądz, by odprawić Mszę św., to dla ludzi jest to powód do wielkiej radości. A do pewnych rejonów Peru kapłani docierają z posługą duszpasterską zaledwie dwa lub trzy razy w roku. Dzieje się tak nie tylko z powodu trudności komunikacyjnych, ale i z tej prostej przyczyny, że nie ma dostatecznej liczby kapłanów. W efekcie wielu ochrzczonym ludziom święta nie kojarzą się z Mszą św. – W 2011 roku na święta Bożego Narodzenia popłynęliśmy Amazonką do dwóch wiosek położonych w głębi dżungli. Jedna była mieszana, to znaczy mieszkali w niej Indianie i Metysi, zaś druga była typowo indiańską osadą. W Wigilię byliśmy w tej pierwszej, a do drugiej dotarliśmy w dzień Bożego Narodzenia – wspomina D. Kozioł. Pamięta dobrze te dni, gdyż były to jej ostatnie święta Bożego Narodzenia na misjach w Peru. – Spędziłam je w wiosce, w której ludzie nigdy nie mieli w ten uroczysty dzień Mszy. I wówczas też nie miał kto jej odprawić – dodaje.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy