- Miłosierdzie winno być fundamentem budowania kultury solidarności w naszym, coraz bardziej podzielonym i spolaryzowanym, społeczeństwie - mówił bp Damian Muskus podczas Mszy św., którą w noworoczny poranek odprawił w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
W homilii wygłoszonej podczas transmitowanej przez TVP1 Mszy św. bp Damian Muskus mówił, że człowiek, Kościół i świat potrzebują przebudzenia, które "ratuje przed zobojętnieniem i marazmem, nie pozwala zamknąć wiary w wąskich ramach osobistego życia i broni przed znieczulicą na biedy tego świata".
- Zasypywani na co dzień medialnymi doniesieniami z różnych zakątków ziemi o wojnach, aktach przemocy, problemach imigrantów, kryzysach ekonomicznych i politycznych, traktujemy je mechanicznie i bezosobowo, nie widząc kryjącego się za nimi ludzkiego dramatu i cierpienia - zauważył hierarcha.
Podkreślał, że świat, podzielony na biednych i bogatych, sytych i głodnych, bezpiecznych i zagrożonych, prześladowców i ofiary, coraz wyraźniej domaga się jednoznacznych postaw. - Współczesnemu światu najbardziej dziś potrzeba świadków miłosierdzia! - zaznaczył kaznodzieja.
Dodał, że prawdziwym świadkiem miłosierdzia może być tylko ten, kto go doświadczył we własnym życiu. To miłosierdzie nie pozwala mu bowiem biernie przyglądać się braciom, którzy potrzebują pomocy i czują się w swoim nieszczęściu opuszczeni i osamotnieni.
- Tylko ludzie miłosierdzia mogą budować zgodę i pokój na każdym poziomie: w rodzinach, środowiskach pracy, pokój w Ojczyźnie i między narodami. Tylko ludzie miłosierdzia mogą odważnie stawiać czoła wyzwaniom współczesności: bronić najsłabszych, nieść nadzieję bezrobotnym, chorym, bezdomnym i ubogim. Tylko ludzie miłosierdzia mogą czynić świat lepszym - podkreślał bp Muskus.
Dodał, że miłosierdzie winno być fundamentem budowania kultury solidarności w, coraz bardziej podzielonym i spolaryzowanym, społeczeństwie. Brak tego fundamentu powoduje, że zanikają relacje międzyludzkie, troska o słabych i potrzebujących, a w to miejsce pojawia się egoizm i niesprawiedliwość.
- Pojawia się dbałość o partykularne interesy, osobiste bądź grupowe, partyjne czy korporacyjne, często realizowane kosztem słabszych. Pojawia się znieczulenie na potrzeby innych, a to nieuchronnie prowadzi do konfliktów, rozpadu więzi i w konsekwencji do zabicia wspólnoty - ostrzegał hierarcha który wezwał, by u progu Nowego Roku Polacy zastanowili się, czy miłosierdzie jest sercem wspólnot, w których żyją na co dzień.
Koordynator przygotowań do Światowych Dni Młodzieży, które w tym roku odbędą się w Krakowie, zachęcał, by w tej perspektywie spojrzeć również na to wydarzenie. - Nie wolno nam go oceniać tylko pod kątem wysiłków organizacyjnych, ekonomicznej opłacalności czy korzyści promocyjnych. Światowe Dni Młodzieży to wielkie święto wiary - zaznaczył i dodał, że dobrze to rozumieją młodzi Polacy, którzy z entuzjazmem angażują się w zewnętrzne przygotowania, ale nade wszystko otwierają swoje serca na spotkanie z miłosiernym Jezusem i uczą się wrażliwości na drugiego człowieka.
- Jesteśmy gospodarzami tych dni i tylko od nas zależy, czy młodzi ludzie zostaną w naszym polskim domu dobrze przyjęci. Zaangażowanie w przygotowanie Światowych Dni Młodzieży jest wyrazem naszej odpowiedzialności za ten dom, ale przede wszystkim za młodych, którzy są nadzieją dla świata znękanego konfliktami i głęboko zranionego złem" - podkreślał.