Błogosławieństwem małżeństw mieszanych wyznaniowo zakończył się w sanktuarium św. Jana Pawła II tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan.
W ekumenicznym nabożeństwie, któremu przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz, uczestniczyli przedstawiciele kilku Kościołów chrześcijańskich, a łączoną homilię wygłosili bp Grzegorz Ryś oraz ks. Roman Pracki z Kościoła ewangelicko-augsburskiego.
- Dzisiejsza liturgia słowa jest dla małżeństw mieszanych wyznaniowo zaproszeniem do uczenia się siebie nawzajem i jeszcze lepszego poznania drugiego człowieka. Do dialogu, jakiego uczą nas Jezus i Samarytanka. On wie, czym są ludzkie troski i zmagania, i sprawia, że nie będziemy już dla siebie obcy. Nie musi pytać, kim jesteśmy, bo doskonale to wie, ale cały czas prowadzi dialog, byśmy Go przyjęli jako swojego, jako brata. Z kolei Samarytanka, kobieta bardzo doświadczona przez los, ma pragnienie, które nie zależy od czasu i miejsca. Dziś każdy z nas, jak ona, może powiedzieć: "Panie, cokolwiek wydarzyło się w przeszłości, bądź moim Zbawicielem" - zachęcał ks. Pracki, przekonując, że Jezus jest zaciekawiony naszą historią i nie zniechęca się tym, co o nas wie. Co najważniejsze, Jego słowa i woda chrztu, jaki nam daje, ugaszą każde pragnienie.
Na dowód tego opowiedział historię pewnego starszego mężczyzny i jego siostry, którzy w dzieciństwie nie zostali ochrzczeni. Urodzili się bowiem w rodzinie mieszanej wyznaniowo, a rodzice chrzest dzieci odłożyli na przyszłość. Jedno z nich było bowiem z tradycji, gdzie chrzci się niemowlę, a drugie - gdzie chrzci się w dorosłości. - Choć oboje byli bardzo wierzący i religijni, to sprawę chrztu zaniechali na dobre. Dzieci dorosły, a kwestia chrztu powróciła dopiero wtedy, gdy rodzice zmarli. Starszy już wtedy mężczyzna powiedział mi: "Tak mi źle, taki jestem niczyj...". Niebawem i on, i jego siostra przyjęli chrzest - mówił ks. Pracki, dodając, że w tym wszystkim nie o wyznanie chodzi, ale o przynależność do jednego, świętego i apostolskiego Kościoła, którego znakiem jest jeden chrzest na odpuszczenie grzechów. Ma on sprawić, by nikt nie był sam i nie czuł się niczyj tak, jak ewangeliczna Samarytanka.
Z kolei bp Ryś tłumaczył, że jedynym pokarmem, który może nas nasycić, jest pokarm, o którym mówi Jezus. To pełnienie woli Ojca i wypełnienie dzieła, które Mu zlecił. - Tylko to daje nam spełnienie. Bóg zaprasza nas do wykonywania wielkich dzieł właśnie poprzez ten pokarm. Te wielkie dzieła nie dzieją się ponad nami, obok nas i bez nas. Bóg potrzebuje naszych rąk, naszej woli, możliwości, naszych osób, a nawet pieniędzy. Wszystko to może być oddane na służbę dzieł Boga - przekonywał biskup, dodając, że ewangeliczna Samarytanka żyła po pogańsku i przyszła czerpać wodę ze studni. Po spotkaniu z Jezusem zostawiła jednak pusty dzban i pobiegła do miasta, by przyprowadzić innych ludzi do Jezusa. Źródło żywej wody wytrysnęło bowiem z niej samej. Tym źródłem jest Duch Święty, poprzez którego Bóg przekracza wszelkie granice. - Wielkim dziełem jest też ekumenizm, który nie jest tylko wzajemną wiedzą o sobie, ale wymianą duchowych darów i wiarą, że w Kościele działa Duch Święty - podkreślał bp Ryś.
Podczas nabożeństwa wszyscy odnowili też przyrzeczenia chrztu świętego. - Gromadzimy się dziś w roku, w którym wspominamy w Polsce 1050. rocznicę przyjęcia chrztu przez naszych praojców. Chrzest jest wielkim darem miłosiernego Boga, który potwierdza nam w sposób widzialny, że obmywa nas z wszelkiej nieprawości i przyjmuje za swoje dzieci. Ten dar otrzymaliśmy na polskiej ziemi przed podziałami, których do dziś nie umiemy do końca przezwyciężyć. Wdzięczni za ten dar chcemy dziś wspólnie odnowić przyrzeczenia, które składa się przy jego przyjmowaniu, dziękując za to, że ten sakrament nas nie dzieli, lecz łączy, wspólnie uznawany przez wiele naszych Kościołów - mówił kard. Stanisław Dziwisz, który po modlitwie powszechnej pobłogosławił obecne na nabożeństwie małżeństwa mieszane wyznaniowo.
Ważnym elementem uroczystości była też jałmużna na potrzeby Kościoła syrokatolickiego archidiecezji Mosul-Kirkuk-Kurdystan. Wszyscy chętni mogli także, wychodząc z kościoła, świadomie przejść przez Bramę Miłosierdzia.