Jubileusz benedyktynek w Staniątkach. – My mamy wielbić Boga przez wspólną modlitwę i życie w siostrzanej wspólnocie. Musimy też, oczywiście, zapracować na swoje utrzymanie – wyjaśnia s. Stefania, ksieni opactwa w Staniątkach.
Większość sióstr z tej wspólnoty jest już w podeszłym wieku. – Najstarsza z nas ma 94 lata, trzy siostry są już po 80. roku życia, a kilka – po 70. Najmłodsza ma 45 lat. Modlimy się i pracujemy. Takie jest nasze powołanie. Pracy fizycznej jest nawet więcej niż modlitwy, bo jest nas mało, a przecież to, co konieczne, musi być wykonane. Mamy do utrzymania dom dla gości, kościół, klasztor, a oprócz tego trzeba wykonać prace w kuchni i ogrodzie. Oczywiście te siostry, które nie mają już sił, nie pracują – opowiada s. Benedykta. Czy brak powołań może budzić niepokój o przyszłość opactwa? Siostra Stefania przywołuje spostrzeżenie s. Małgorzaty Borkowskiej, historyk mieszkającej od kilku lat w opactwie w Staniątkach, która badała jego ośmiowiekową historię i doszła do wniosku, że w przeszłości różnie tutaj bywało z powołaniami. Były bowiem okresy liczebnego rozkwitu wspólnoty, które jednak przechodziły w czasy trudniejsze, gdy nie było powołań. – Trzeba ufać Opatrzności Bożej, ale też robić jak najlepiej to wszystko, co od nas zależy – wnioskuje s. Stefania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.