Wolontariusze ŚDM znów spotkali się "po godzinach", by dzielić się wiarą.
Podczas spotkania, które tym razem miało filipińsko-argentyński charakter, Ezequiel i Łukasz - wolontariusze ŚDM 2016 - opowiadali o tym, jak to się stało, że trafili do Krakowa.
Ezequiel jest długoterminowym wolontariuszem, pochodzi z Argentyny. Do Krakowa przyjechał 3 tygodnie temu. W środowy wieczór mówił o swoim kraju, rodzinie i o przyjaciołach. Opowiedział też bardzo ujmującą historię swojego powołania.
Jego prawdziwa, głęboka wiara w Boga rozpoczęła się 6 lat temu. Jak tłumaczył, wcześniej nie widział sensu w chodzeniu do kościoła. Miał wielu przyjaciół, cudowną rodzinę, dobre oceny w szkole - miał wszystko, ale czuł się pusty. Jednak - jak wspomina - kiedy w 2010 roku zaczął wierzyć, wciąż miał wszystko, co dawniej, tyle tylko, że od tej pory miał to z Jezusem.
Po jednym ze spotkań w kościele zrozumiał, że chce zmienić swoje życie. Wrócił do domu, zaczął czytać Biblię i dostał od Boga słowo. Był to fragment opowiadający o powołaniu Jeremiasza. Wciąż jednak pytał Boga, jaką drogę ma On dla niego. W końcu zrozumiał, że jego powołaniem jest kapłaństwo. Po powrocie do Argentyny, po Światowych Dniach Młodzieży, Ezequiel rozpocznie swoją formację w seminarium.
- Nie bójcie się szukać swojego powołania - zachęcał Argentyńczyk słuchaczy.
Z kolei Łukasz, wolontariusz z Polski, opowiadał o niezwykłych wielkanocnych tradycjach na Filipinach. Spędził tam miesiąc podczas swojej rocznej podróży po Azji.
Szczególnie interesujące były dla niego obchody Wielkiego Piątku, kiedy Filipińczycy biorą na swoje ramiona ciężkie krzyże i niosą je przez ok. 15 km, a ich bliscy idą razem z nimi. Innym zwyczajem jest biczowanie się. Jak wspominał Łukasz, ludzie biją się tak mocno, że nieraz nawet krople ich krwi spadają na elewacje pobliskich domów.
Jednak najbardziej zaskakujące dla młodego Europejczyka były zwyczaje wielkosobotnie. Wtedy Filipińczycy znów dźwigając ciężki krzyż udają się na górę mającą symbolizować Golgotę po to, żeby tam choć na chwilę zostać przybitymi do krzyża. Po kilku minutach bliscy zdejmują ich z krzyża, wyjmują gwoździe z ich dłoni i pomagają dotrzeć do domu wyczerpanym pokutnikom.
- Kiedy to zobaczyłem po raz pierwszy, to było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Kiedy się na to patrzy można poczuć ból tych ludzi - przekonywał Łukasz.
Historii opowiadanych przez Łukasza i Ezequiela z zafascynowaniem słuchało grono osób nie tylko z Polski. Na spotkanie przyszli bowiem także wolontariusze z Brazylii czy Nowej Zelandii. A wszystko po to, żeby lepiej się poznać.
Było to już piąte spotkanie pod hasłem "wolontariusze ŚDM po godzinach". Niewątpliwie wszyscy młodzi zaangażowani w przygotowania do ŚDM 2016 mają podobne historie, których posłuchać można w każdą trzecią środę miesiąca. Miejsce wydarzenia najlepiej śledzić na Facebooku, na profilu "Bądź blisko ŚDM".