Największa z tokarskich palm miała w tym roku 14 metrów wysokości.
Obchody Niedzieli Palmowej w małopolskiej Tokarni słyną z pięknie zdobionych, wysokich palm oraz figury Jezusa na osiołku. Dzieło Józefa Wrony - kościelnego w Tokarni - od ponad pół wieku jest elementem charakterystycznym palmowej procesji.
W tym roku Eucharystii przewodniczył ks. infułat Stanisław Olszówka. - Bóg zapłać wam za to, że tak dużo ludzi przybyło na tę uroczystość. Pielęgnujcie to - zachęcał zebranych.
- Cieszy mnie, że widzę tu dzieci trzymające palmy. Uczcie je, żeby one też umiały je przygotowywać - apelował przed udzieleniem błogosławieństwa.
- Najważniejsza jest podstawa palmy - mówi Marzena Makusek, autorka palmy mierzącej ok. 2,5 metra. Tłumaczy, że wierzbowe gałęzie nie mogą być ani zbyt cienkie, żeby palma się nie przechyliła, ani suche - by palma się nie złamała.
Do wykończenia palmy wykorzystuje się bukszpan, bibułowe lub zrobione z krepiny kwiaty, wierzbowe bazie, wstążki. - Uczymy się tego od babć, dziadków - opowiada M. Makusek.
- Przyszedł kiedyś taki okres, że młodym nie bardzo się chciało, a mało osób w ogóle umiało robić kwiaty z bibuły - dodaje jej mama, Barbara. - Ale teraz znowu się to zrobiło modne, dzieci uczą się w szkole robić i kwiaty, i całe palmy.
Wyzwaniem jest samo dostarczenie palmy do kościoła i postawienie jej obok świątyni. Zwłaszcza jeśli - jak ta przyniesiona na ramionach przez Staszka, Grześka i Sławka - jest ona wysoka na 14 metrów.
- Mamy taką wysuszoną tykę, która ma już ileś lat, jest przekazywana praktycznie z pokolenia na pokolenie i ona jest wsadzona w środek - wyjaśnia Staszek. - Co roku dokładamy coś nowego, za każdym razem jest większa.
W tym roku ich palma sięgała niemal do dachu kościoła parafialnego w Tokarni. Za rok - jak zapowiedzieli autorzy - będzie jeszcze wyższa.