O wielkiej miłości Jezusa do grzesznych ludzi, wyrytej na Jego dłoniach, zapewniał młodych bp Grzegorz Ryś.
Łagiewnickie sanktuarium już po raz piąty wypełnili młodzi ludzie, by jak co miesiąc uczestniczyć w rekolekcjach przygotowujących do Światowych Dni Młodzieży. Tym razem termin spotkania był wyjątkowy. Młodzi spotkali się w Krakowie 2 kwietnia, czyli w przeddzień Niedzieli Miłosierdzia i zarazem w 11. rocznicę śmierci Jana Pawła II, który to święto ustanowił.
W tym miesiącu miłosierdzie Boże młodym przybliżał bp Grzegorz Ryś. W pierwszej części, podczas rozmowy z blogerami - Mateuszem Ochmanem i Tomaszem Adamskim, opowiadało tym, co tak naprawdę znaczy uczynek miłosierdzia "więźniów pocieszać". Mówił, że więzienie jest miejscem, gdzie poznaje się ludzi, którzy chcą żyć i z których można wydobyć pragnienie dobra. Wg niego to miejsce uczy słuchania i wrażliwości na drugiego człowieka.
Zauważył jednak, że największym więzieniem człowieka jest jego grzech. Tylko od nas zależy czy zostaniemy w tym więzieniu, czy damy się Jezusowi z niego wyprowadzić. Jak przekonywał bp Ryś, to wcale nie jest takie oczywiste, ponieważ każdy z nas ma taki obszar, do którego nie chce wpuścić Jezusa. Właśnie tam grzech ma największe pole do działania.
Bp Ryś odwoływał się do tego również podczas Mszy św. Mówił wtedy, że Jezus zachował na swoich dłoniach rany żebyśmy zrozumieli, co nasz grzech oznacza. - Kiedy nas będzie sądził nie pokaże nam książki, w której są wypisane wszystkie nasze winy. Pokaże nam rany i powie: "popatrz, jak cię kocham!" - wyjaśnił. Zauważył też, że w tym kontekście powinniśmy spojrzeć na nasz grzech. Wtedy zobaczymy miłość, którą odrzuciliśmy. Wszystko dlatego, że między nami, a Jezusem jest relacja miłości aż po śmierć, po krzyż i rany na rękach i boku. Żeby pokazać jak wielka jest ta miłość, bp Ryś odwołał się do fragmentu Księgi Izajasza (Iz 49, 16), który mówi o tym, że Jezus nigdy nie zapomni o żadnym człowieku, ponieważ każdego z nas "wyrył" na swoich dłoniach.
Zauważył też, że Jezus ufa bezgranicznie każdemu grzesznemu, a przez to słabemu człowiekowi. Ufa mu tak bardzo, że powierzył mu do spełnienia tę samą misję, z którą przecież Jego na ziemię posłał sam Bóg. - Najpiękniejsze jest to, że tak radykalną misję Jezus jest gotów zawierzyć ludziom, którzy się do niej nie nadają, którzy uciekli z Ogrójca, którzy uciekli z Golgoty, którzy zmierzają do niewiary, jak Tomasz - zauważył. Przekonywał jednak, że Chrystus nas rozgrzesza, a przez to od nowa nas stwarza. - Zmartwychwstały Jezus stworzył cię na nowo - z tego zera, którym się stałeś przez swój grzech. Jesteś teraz zupełnie kimś innym - mówił.
Od bp. Rysia młodzi dowiedzieli się też co zrobić, by chętnie darować krzywdy wyrządzone nam przez innych. Jak zauważył, człowiekowi zostawionemu samemu sobie nigdy się to nie uda. Można tego dokonać tylko w Bogu. Najpierw musimy zrozumieć, że On nas kocha i że ta miłość nas rozgrzesza. Co więcej - tą miłością, którą od Niego przyjmujemy, sami możemy kochać innych. Dopiero wtedy całkowite przebaczenie drugiemu człowiekowi będzie możliwe.
Doradził też, że kiedy chcemy komuś przebaczyć, to rozmowę z nim powinniśmy rozpocząć od słowa "przepraszam". - Inaczej może być tak, że ja tym "przebaczeniem" kogoś upokarzam i zamiast go otworzyć, to go tym bardziej zamykam - tłumaczył. Dodał też, że chęć przebaczenia rośnie w nas, jeżeli zauważymy, że wyrządzona krzywda jest problemem, który nie leży tylko po jednej stronie.
Jako, że kwietniowe rekolekcje zgromadziły młodych w rocznicę śmierci papieża Polaka, to tylko św. Jan Paweł II mógł być patronem tego spotkania.