Ścierają się koncepcje poszerzenia granic Krakowa. Najlepszym pomysłem byłoby powołanie związku metropolitalnego.
Kraków przez wieki rozszerzał swoje granice poza obręb niewielkiego miasta średniowiecznego opasanego murami, na miejscu których powstały potem Planty. W obecnych granicach podwawelskiego grodu znalazło się wiele wsi, a nawet cztery miasta: Kleparz, Kazimierz, Podgórze i Nowa Huta. W latach 1910-1915 w wyniku przyłączenia wsi i przedmieść powstał Wielki Kraków. Kolejne tereny zostały przyłączone w 1941 r. przez niemieckie władze okupacyjne. Po wojnie w granicach Krakowa znalazły się z kolei tereny Nowej Huty.
Wiele osób uważa, że przyszedł czas na kolejne poszerzenie granic miasta. Argumentują, że włączenie w obręb Krakowa sąsiednich gmin, pomogłoby rozwiązać wiele problemów, z którymi się teraz boryka. Radny dzielnicowy Łukasz Wantuch uważa, że w wyniku takiego poszerzenia wzrosłaby liczba podatników miejskich. Teraz zaś bardzo wiele osób z sąsiednich gmin korzysta z krakowskiego transportu miejskiego, z placówek kulturalnych i szkół, lecz podatki płaci u siebie. Zwolennicy inkorporacji podkrakowskich gmin argumentują również, że to by pozwoliło na rozciągnięcie na nie przepisów antysmogowych.
Władze i mieszkańcy gmin nie palą się jednak do takiego przyłączenia. Wiedzą bowiem, że znalazłszy się formalnie w granicach nowego Wielkiego Krakowa, byłyby zaledwie peryferiami, o których niekoniecznie by pamiętano w magistracie przy pl. Wszystkich Świętych. Zwolennicy inkorporacji zapominają jednak, że mieszkańcy sąsiednich gmin, pracując i robiąc w Krakowie zakupy, przyczyniają się do rozwoju miasta. Bez ich pracy i bez ich zakupów mogłyby upadać firmy, które płacą miastu podatek od nieruchomości. Gminy podmiejskie mają też swój udział w finansowaniu tych linii krakowskiej komunikacji miejskiej, które docierają i do nich.
Nie brakuje jednak i takich osób, które sądzą, że lepszym rozwiązaniem od inkorporacji, byłoby formalne powołanie Krakowskiego Związku Metropolitalnego, łączącego Kraków oraz okoliczne gminy miejskie i wiejskie przy zachowaniu ich autonomii. Takiego zdania jest m.in. Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa. Wyliczył, że po ustanowieniu KZM do budżetu związkowego przybyło by dodatkowych 5 proc. pieniędzy z podatków osobistych, czyli ok. 230 mln zł. Pozwoliłoby to m.in. na wspólne inwestycje transportowe oraz działania antysmogowe.
Metropolia krakowska i tak już faktycznie istnieje. Jej formalne usankcjonowanie przyniosłoby korzyści wszystkim.