Na Światowe Dni Młodzieży przybyli do Krakowa także młodzi wywodzący się z nowych wspólnot Kościoła katolickiego, działających w duchu nowej ewangelizacji. Jedną z nich jest La Famille Marie-Jeunesse z Kanady.
- Wtedy nie wierzyłem w realną obecność Jezusa w Eucharystii. Na spotkaniach ewangelizacyjnych, w jakich uczestniczyłem, stawiałem różne pytania dotyczące wiary. Pewnego razu jakieś małżeństwo prowadzące katechezę powiedziało mi, że będą się modlić, abym mógł spotkać Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Tego dnia była procesja w kościele. Ksiądz postawił Najświętszy Sakrament na ołtarzu. Uklęknąłem i powiedziałem Jezusowi: "Jeśli jesteś, to udowodnij mi to". I nagle poczułem w sercu wiele radości i zacząłem płakać, ponieważ miłość, której poszukiwałem, znalazłem w Jezusie - opowiada.
To właśnie wtedy Charles odczuł niezwykle mocne wezwanie, aby głosić Jego miłość innym ludziom. Tak trafił do wspólnoty La Famille Marie-Jeunesse, gdzie - jak mówi - poznał innych młodych, z którymi można było się i bawić, i razem z nimi głosić miłość Jezusa. Dopiero po kilku latach od tego duchowego doświadczenia odkrył powołanie kapłańskie.
Jezus zamiast sławy
Emilie także należy do wspólnoty La Famille Marie-Jeunesse. Od dwóch lat jest osobą konsekrowaną. Mówi, że jej życie duchowe było zwyczajne i proste. Nigdy nie sądziła, ze zostanie osobą konsekrowaną.
- Moi rodzice zawsze byli dla mnie przewodnikami w wierze i w interesujący sposób mówili mi o Jezusie. Miałam wszystko to, czego młoda osoba może pragnąć: kochającą rodzinę, przyjaciół i talent muzyczny. Myślałam, że zrobię karierę jako skrzypaczka. Wszystko zapowiadało, że tak będzie. Kończyłam Akademię Muzyczną. W głębi serca miałam pragnienie, aby założyć rodzinę, mieć dzieci i przekazać im wartości wiary. Gdy miałam 22 lata, zaczęłam przygotowywać się do końcowego dyplomu ze skrzypiec. Wtedy poczułam wezwanie, aby poświęcić rok swojego życia dla Jezusa i spędzić ten czas w szkole ewangelizacyjnej prowadzonej przez wspólnotę La Famille Marie-Jeunesse - opowiada.
Podczas tego roku Emilie odkryła, że Jezus ją wzywa i trzeba Mu odpowiedzieć. - Wcześniej nigdy nie spotkałam Jezusa konkretnie, osobowo. Owszem, czułam, że przyciągają mnie wartości chrześcijańskie płynące z Ewangelii, ale nie mogę powiedzieć, że chodziło w tym o Jezusa. Tym razem było inaczej. Czułam Jego miłość. Dlatego postanowiłam oddać Mu całe swoje życie, by o Nim mówić - opowiada wzruszona i dodaje, że od tego czasu upłynęło już 8 lat, a ona ciągle odkrywa, co znaczy być poślubioną Jezusowi i że jest bardzo szczęśliwa. - To lepsze od bycia sławną skrzypaczką - zapewnia.