W tym niezwykłym warsztacie piękne zabytkowe meble dostają drugie życie, a na kiermaszu znajdują nowy dom. Trafiają tu także meble współczesne, które się zepsuły albo komuś znudziły. Kupić można je za grosze.
tekst i zdjęcia Monika Łącka monika.lacka@gosc.pl Odnawianie mebli starych, zrobionych z drewna, daje dużo radości. Bo drewno to jakość i estetyka. Ono jest wdzięczne i żywe. Nie to co paździerz z salonów meblowych. Paździerz nie ma duszy – tłumaczy pan Janek, oprowadzając po kiermaszu prowadzonym w Nowej Hucie przez krakowską Wspólnotę „Emaus”. Przyszedł tu wiosną 2015 r., gdy postanowił odbić się od dna. – Zalegałem z czynszem, więc w końcu dostałem eksmisję. Po stracie mieszkania przeszedłem mocne załamanie. Wylądowałem w szpitalu w Kobierzynie, najpierw na oddziale psychiatrycznym, a potem na odwyku, bo miałem duży problem z alkoholem. W końcu terapeutka powiedziała mi o „Emaus” i rzeczywiście – tutaj jest mi dobrze! Zasada jest prosta: zero alkoholu, a terapią jest praca, którą lubię i szanuję – zapewnia, pokazując swoje małe wielkie dzieła. – Do tej szuflady dorobiłem nogi, a pani, która u nas maluje i ozdabia meble, zrobiła z niej takie cudeńko, że każdemu się spodoba – zachwala.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.