Skandując "Mówi Boża Dziecina - Najważniejsza jest rodzina!", niepołomiczanie wyruszyli z kościoła parafialnego na zamek. Tam czekała na nich Święta Rodzina.
Trasa tegorocznego Orszaku Trzech Króli w Niepołomicach wiodła przez miejski rynek (gdzie drogę zmierzającym do małego Jezusa próbowały zastąpić diabły) i park, w którym na Kacpra, Melchiora i Baltazara czekał król Herod.
- Idąc w Orszaku, aby wraz z Mędrcami pokłonić się Bożej Dziecinie, dajmy świadectwo naszej miłości do Boga, który objawia się jako maleńkie Dziecko. Umocnijmy nasze przekonanie, że najmniejsze dziecko warte jest tego, aby je kochać i cieszyć się jego życiem i rozwojem - zachęcał do udziału w pochodzie niepołomicki proboszcz ks. Stanisław Mika.
- Dla każdej matki i każdego ojca dziecko jest wielkim dobrem. Dziecko dla swoich rodziców jest najpiękniejsze. I prawdą jest to, że dziecko jest człowiekiem od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Tylko chwilowe emocje, strach i bezradność mogą zaćmić to spojrzenie zdrowego rozsądku. Niech udział w Orszaku będzie naszym świadectwem: jestem za Dzieckiem, za Jezusem, jestem za Dobrem, Pięknem i Prawdą - przekonywał.
Maszerujący za Gwiazdą Betlejemską nie dali sprowadzić się z obranej drogi ani diabłom (choć przy scenie na rynku ustawiono koksowniki, przy których można było się ogrzać), ani Herodowi, który proponował, by Trzej Królowie wraz z orszakami zatrzymali się na "imprezie u Heroda".
- Królewskie bale słyną w całej Judei - zachęcał. Ubranych w korony młodszych i starszych uczestników orszaku to nie przekonało i po chwili ruszyli w stronę zamkowego dziedzińca. Oprócz Świętej Rodziny i kolędującego chóru czekała tam na nich ciepła herbata, która przy dziesięciostopniowym mrozie dla każdego była na wagę złota.