- Gdyby nie bohaterstwo bp. Baraniaka, nie byłoby wielkiego Prymasa Tysiąclecia, nie byłoby papieża Jana Pawła II, a Kościół w Polsce prawdopodobnie podzieliłby los Kościoła w Chorwacji, na Węgrzech czy w Czechosłowacji - przypomniał podczas sympozjum o abp. Antonim Baraniaku metropolita krakowski.
- Arcybiskup Baraniak to jeden z najbardziej zasłużonych, a w stosunku do zasług najbardziej zapomniany, bohaterski kapłan, którego przez analogie do losów tysięcy prześladowanych żołnierzy podziemia niepodległościowego w Polsce możemy nazwać żołnierzem niezłomnym Kościoła - powiedziała Jolanta Hajdasz, reżyser filmów o abp. Baraniaku.
Jej dokument pt. "Żołnierz Niezłomny Kościoła" obejrzeli 24 kwietnia uczestnicy sympozjum historyczno-pedagogicznego o abp. Baraniaku, które odbyło się w krakowskim Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego. Wzięli w nim udział m.in. abp Marek Jędraszewski oraz dyrektor krakowskiego oddziału IPN dr hab. Filip Musiał.
Inspiracją do powstania filmu J. Hajdasz były "Teczki na Baraniaka", czyli dwutomowe dzieło poświęcone inwigilacji poznańskiego metropolity, opracowane przez abp. Jędraszewskiego.
Metropolita krakowski opowiedział o swojej pracy z dokumentami dotyczącymi dramatycznych losów abp. Baraniaka. Wszystko zaczęło się od jego rozmowy z Janem Pawłem II na początku lat 90. XX w. - Zapytał mnie wtedy, co Kościół w Poznaniu robi, aby pamiętać o abp. Baraniaku. Właściwie nie miałem żadnej odpowiedzi - wspominał abp Jędraszewski. - Nie wiedzieliśmy naprawdę, co on przeszedł. Ale ponieważ wtedy miałem wszelkie formalne możliwości, żeby pracować w archiwach IPN, miałem tytuł profesorski, zacząłem badać to, co zostało po nim w IPN poznańskim i to, co ocalało w IPN warszawskim - dodał.
Jak wyjaśnił, kiedy bp Baraniak został arcybiskupem poznańskim w 1957 r., wyszedł tajny rozkaz, żeby rejestrować jego wszelką działalność, w dzień i w nocy. - Jestem przekonany, że nie ma tak dokładnej dokumentacji w archidiecezji poznańskiej, jeśli chodzi o jego przemówienia, wystąpienia, nawet w bardzo małych miejscowościach. To robiła Służba Bezpieczeństwa - mówił metropolita krakowski.
- Druga rzecz, która była dla mnie szokiem (trzeba wiedzieć, że abp Baraniak miał bardzo specyficzny styl pisania), to kaligrafia, która jest żywcem wzięta z elementarza Falskiego. Ja takie podpisy wielokrotnie widziałem, a niektóre mam w swoim własnym archiwum, łącznie z dokumentem święceń kapłańskich - opowiadał.
- Gdyby nie bohaterstwo bp. Baraniaka, nie byłoby wielkiego Prymasa Tysiąclecia, nie byłoby papieża Jana Pawła II, a Kościół w Polsce prawdopodobnie podzieliłby los Kościoła w Chorwacji, na Węgrzech czy w Czechosłowacji - podsumował za abp. Gądeckim metropolita krakowski.
Warto przypomnieć, że choć abp Baraniak przez wiele lat pracował w Poznaniu, był związany z Krakowem. To właśnie tutaj, po wstąpieniu do Towarzystwa Salezjańskiego, w latach 1921-1924 odbył studia filozoficzne. W 1930 r., po powrocie ze studiów w Rzymie, przyjął święcenia kapłańskie z rąk abp. Adama Sapiehy.
Był sekretarzem prymasa kard. Augusta Hlonda i dyrektorem sekretariatu prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego. W 1953 r., równolegle z prymasem, został aresztowany. Osadzono go w Areszcie Śledczym na Mokotowie. Przez 27 miesięcy był tam wielokrotnie przesłuchiwany i torturowany. Po jego śmierci w 1977 r. prymas Wyszyński powiedział: "O tym, co wycierpiał, można się było dowiedzieć tylko od współwięźniów. (...) Domyślałem się, że mój względny spokój w więzieniu zawdzięczam jemu, bo on wziął na siebie jak gdyby ciężar całej odpowiedzialności prymasa Polski. To stworzyło między nami niezwykle silną więź. Wyraża się ona z mojej strony w głębokim szacunku dla tego człowieka, a zarazem w serdecznej wdzięczności wobec Boga, że dał mu tak wielką moc, iż mogłem się na nim spokojnie oprzeć".