Przeżyjmy to jeszcze raz!

Premiera książki "Iskry Miłosierdzia na łączach: Historie tłumaczy symultanicznych" rozpoczęła nieoficjalne jeszcze obchody pierwszej rocznicy ŚDM Kraków 2016.

- Udało się nam tak wspaniale zorganizować Światowe Dni Młodzieży także dzięki wam, tłumaczom, którzy tłumaczyliście wszystko to, co się działo, na wiele języków, dla wszystkich na świecie. Bardzo wam za to dziękuję i gratuluję - mówił kard. Stanisław Dziwisz, emerytowany metropolita krakowski, podczas spotkania w Centrum św. Jana Pawła II "Nie lękajcie się", gdzie 5 lipca została zaprezentowana książka będąca zapisem pracy tłumaczy symultanicznych podczas ŚDM Kraków 2016 i zbiorem ich osobistych świadectw z ich posługi.

- Będąc przy boku św. Jana Pawła II w Watykanie widziałem pracę tłumaczy. Ciężką pracę, będącą pracą na równi z autorem wystąpień, bo Jan Paweł II wszystkie przemówienia pisał sobie sam, po polsku. I wy podczas ŚDM temu zadaniu podołaliście, więc dzięki tej publikacji przeżyjmy to jeszcze raz! - dodał kard. Dziwisz.

Prof. Olgierda Furmanek, wykładowca tłumaczeń ustnych na Wake Forest University w USA, przekładoznawca i językoznawca, w czasie ŚDM odpowiedzialna za rekrutację, szkolenie i współkoordynowanie zespołu tłumaczy symultanicznych, opowiadała z kolei, że w zespole przygotowującym ŚDM znalazła się dzięki temu, co przeżyła podczas ŚDM w 2000 r. w Rzymie.

Obserwując to wszystko, co się wtedy działo, w sercu zadeklarowała Bogu, że jeśli w najbliższej przyszłości ŚDM będą w Polsce, to chce być wtedy wśród tłumaczy. A skoro tak się stało, to zgłosiła się do komitetu. Wspominała również, że w sekcji tłumaczeń były dwie grupy. Pierwsza tłumaczyła z języka polskiego na 10 innych języków, a druga, tzw. drużyna papieska, z włoskiego na 10 języków.

- Najtrudniejsze w przygotowaniach było to, że do końca nie wiedzieliśmy, czy papież będzie nauczał po włosku, czy po hiszpańsku. Na szczęście - co było dla nas łatwiejsze - zdecydował się na język włoski - mówiła prof. Furmanek.

Wspominała również, w jaki sposób sekcja tłumaczeń szukała tłumaczy symultanicznych. Podczas rekrutacji nie liczyła się tylko biegła znajomość języków... - Ważna była także znajomość języka kościelnego i odporność na presję. Chętnych egzaminowaliśmy w kabinach tłumaczy i wielu kapłanów nie zaliczyło tego wyzwania, natomiast lepiej radziła sobie młodzież zaangażowana w różne wspólnoty - przekonywała prof. Furmanek.

Pochodząca z Francji s. Elia Monsarrat CMMB, podczas ŚDM tłumacz symultaniczny na język francuski, przyznała z kolei, że właśnie egzamin w kabinie wspomina jako najtrudniejsze doświadczenie. Przy pierwszej próbie zamilkła i usłyszała podziękowanie, jednak podczas drugiego podejścia spojrzała na sprawę nieco inaczej.

- Pomyślałam, że jestem częścią wielkiego dzieła i że to będzie Boża siła działała, a ja tłumacząc, jestem tylko Jego narzędziem. Dlatego nie starałam się już przetłumaczyć każdego słowa, ale oddać kontekst tego, co słyszę.

Ks. dr hab. Robert Woźniak, adiunkt w Katedrze Antropologii Teologicznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, podczas ŚDM osobisty tłumacz Ojca Świętego, podkreślał natomiast, że ta rola stała się dla niego niezwykłymi kapłańskimi rekolekcjami. A trzeba dodać, że ks. Woźniak stał się osobistym tłumaczem Franciszka zbiegiem okoliczności. Otóż funkcję tę miał pełnić wytypowany w Watykanie jezuita, ale ostatecznie nie zdał on egzaminu. Wtedy w Krakowie rozpoczęły się poszukiwania kogoś, kto podoła wyzwaniu, a właściwą osobę trzeba było znaleźć "na wczoraj". Wtedy ktoś podpowiedział kard. Dziwiszowi nazwisko ks. Woźniaka, który ostatecznie poradził sobie znakomicie.

- Papież w bezpośrednim kontakcie okazał się człowiekiem niezwykle otwartym i serdecznym, który otwierał serca ludzi. Gdy spotykaliśmy kobietę w ciąży, zawsze błogosławił ją i dziecko, i dawał jej dwa różańce - opowiadał ks. Woźniak, wspominając, że najtrudniejszym zadaniem podczas całego tygodnia był dla niego obiad Franciszka z młodzieżą, bo wtedy jednocześnie trzeba było mówić w kilku językach.

- Papież potrafił docenić moją pracę. Gdy w Częstochowie podczas kazania powtórzył trzy razy to samo zdanie, zawahałem się, co zrobić, czy też je tak powtórzyć. Gdy tak zrobiłem, potem w samochodzie powiedział, że dobrze zrobiłem - mówił ks. Woźniak.


Książka "Iskry miłosierdzia na łączach: Historie tłumaczy symultanicznych"  pod redakcją Olgierdy Furmanek i o. Henryka Ślusarczyka SVD, ukazała się nakładem Wydawnictwa Księży Werbistów "Verbinum". Książka liczy 192 strony i zawiera historie 18 tłumaczy napisane w ich językach ojczystych i przetłumaczone na język polski, w formacie dwujęzycznym, paralelnie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..