– Polska – po ataku Niemców, Rosji i zdradzie aliantów – była bardzo samotna, zdana na Boga i na siebie – mówił 1 września na Wawelu metropolita podczas Mszy św.
Jak zaznaczył, była to modlitwa nie tylko za Polskę i jej obrońców, ale także za nas wszystkich i za tych, którzy są i powinni być odpowiedzialni za przyszłość naszego kraju, bo 1 września 1939 r. jest „wielkim wołaniem do naszych sumień”. Mówiąc o symbolach II wojny światowej (Wieluniu i Westerplatte), metropolita porównał Wieluń do hiszpańskiej Guerniki, która w 1937 r. została zbombardowana przez niemiecki Legion Condor. Jego dowódca dwa lata później był szefem 4. Floty Powietrznej, która zniszczyła Wieluń.
– To wszystko rozgrywało się wskutek rozkazu Hitlera, który w maju 1939 r. mówił do dowódców niemieckiej armii, że zniszczenie Polski jest ich pierwszym zadaniem, i że mają być bezlitośni i brutalni. Te słowa pozytywnie przyjęli obywatele III Rzeszy, którzy na Polaków patrzyli jak na motłoch. Taka postawa była odrzuceniem Boga i tego, co 13 lipca 1917 r. w Fatimie mówiła Matka Boża – przypomniał abp Jędraszewski.
Hierarcha tłumaczył również, że i dziś nie wolno iść na kompromis ze światem, który odrzuca myślenie o przyszłości. – To odnosi się także do naszej ojczyzny, kiedy znowu mamy do czynienia ze światem, który programowo odcina się od Boga i nie chce pamiętać o swoich chrześcijańskich korzeniach. W efekcie traci się historyczną pamięć i jasny podział na katów i ofiary – zaznaczył arcybiskup.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się