Mszą św. na Wawelu zakończył się Rok Kościuszki. Tuż po niej harcerze rozpoczęli świętowanie stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. W uroczystościach wziął udział Andrzej Duda.
Rozpoczęcie Mszy św., wieńczącej obchody 200. rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki, poprzedziło bicie dzwonu Zygmunta.
Na początku Eucharystii metropolita krakowski przypomniał śmierć i sprowadzenie do Krakowa ciała Tadeusza Kościuszki, który został pochowany w wawelskiej krypcie św. Leonarda. - Obecność Tadeusza Kościuszki na Wawelu stała się dla wszystkich przejmującym i dającym ciągle wielką nadzieję dowodem tego, że jeszcze Polska nie zginęła. Nie zginęła, ponieważ nieprzerwanie żyła w sercach i najświętszych pragnieniach Polaków - mówił abp Marek Jędraszewski. W homilii zaś zaznaczył, że "Tadeusz Kościuszko stał się natchnieniem dla kolejnych pokoleń tych, którzy uważali, iż dla Polski trzeba oddać własne życie".
Kazanie abp. Marka Jędraszewskiego podczas Mszy św. na zakończenie Roku Kościuszki
Po Mszy św. prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką złożyli wieniec na sarkofagu Tadeusza Kościuszki w krypcie św. Leonarda. W prywatnej części wizyty prezydent złożył także kwiaty na sarkofagu Lecha i Marii Kaczyńskich. Następnie para prezydencka wzięła udział w apelu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, którym harcerze rozpoczęli obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości.
- Kościuszko dostrzegał każdego swojego rodaka - mówił prezydent Andrzej Duda, zwracając się do harcerzy zebranych na wawelskim dziedzińcu Miłosz Kluba /Foto Gość
- Dziękuję wam za tę obecność i pamięć, także dlatego, że w tym patriotycznym ujęciu Kościuszko dla nas, harcerzy jest postacią szczególną: niezłomnej walki o suwerenną i niepodległą Rzeczpospolitą, o wolną Polskę - nie tylko dla elit, ale wolną dla wszystkich - mówił A, Duda. Podkreślał, że "Kościuszko dostrzegał każdego swojego rodaka: od magnata, szlachcica, a skończywszy na zwykłym chłopie - tym, który obciążony był pańszczyzną, a którego uczył miłości do ojczyzny".