Anna Szałapak od zawsze była kojarzona z Konkursem Szopki Krakowskiej. Jej postaci nie mogło więc zabraknąć wśród figurek, które ozdobiły tegoroczne szopki.
Wiele było wykonanych w tradycyjny sposób - ze staniolu, kolorowego papieru i niezliczonej ilości błyskotek, które w promieniach słońca mieniły się niczym gorset krakowianki.
Inne zrobione były nowatorsko: z kartonów, korka, klocków Lego, a nawet… z galaretek. Tych rozpuszczanych w gorącej wodze, które najczęściej podaje się w salaterkach i ozdabia owocami. Szopka galaretkowa była natomiast podana w dużym naczyniu żaroodpornym, bo zmieścić się w nim musiały wieże kościoła Mariackiego. Ten pomysł chyba najbardziej zaskoczył jury.
Zdumienie wzbudzały również rozmiary szopek. Najmniejsza zmieściła się… w łyżeczce do herbaty. Największa była natomiast tak duża, że przyniesie jej przed pomnik Adama Mickiewicza wymagało dobrze opracowanej logistyki.
- Odwiedziłem kiedyś sklep z antykami i bardzo spodobała mi się zdekompletowana łyżeczka secesyjna. Postanowiłem, że spróbuję umieścić w niej szopkę. Udało się! - cieszy się Jakub, jej autor, który na konkurs przyniósł też nieco większą pracę.
W szeregach szopkarzy co roku mnóstwo jest prawdziwych weteranów, którzy swoje dzieła tworzą praktycznie od zawsze i bez przerwy. I nie ma w tym stwierdzeniu przesady, bo niektórzy pracę nad kolejną szopką rozpoczynają w grudniu - zaraz po ogłoszeniu wyników jednego konkursu myślą bowiem o udziale w kolejnym.
Jednym z takich weteranów jest Tadeusz Gilert, który w tym roku w konkursie startował po raz 52., a tegoroczną szopkę przygotowywał… 1300 godzin.
Jedną z debiutantek jest natomiast 9-letnia Weronika, która od kilku lat przychodziła z babcią oglądać konkursowe szopki aż w końcu zapragnęła zrobić swoją, własną i w wielobarwnym pochodzie przemaszerować z nią - przy dźwiękach hejnału - przez Rynek Główny. Marzenie spełniła.
Po przemarszu szopki startujące w 75. już konkursie zostały przewiezione autobusem do Celestatu przy ul. Lubicz. Zgodnie z tradycją zawsze były prezentowane na wystawie w Pałacu Krzysztofory, jednak tym razem, ze względu na trwający w nim remont, dyrekcja Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, organizatora konkursu, musiała znaleźć na ten cel inne miejsce.
Wszystkie szopki zostaną ocenione przez profesjonalne jury, w skład którego wchodzą plastycy, etnografowie, historycy sztuki i pracownicy MHMK.
W szopce oprócz elementów związanych z narodzeniem Chrystusa nie może bowiem zabraknąć także konstrukcji będących odwzorowaniem najbardziej charakterystycznych budowli naszego miasta - kościołów, Wawelu, Sukiennic.
Jedno nie ulega wątpliwości - gdyby zmarła w październiku Anna Szałapak, wieloletnia kustosz pokonkursowej wystawy (nazywana przez wszystkich Białym Aniołem), była obecna i w tym roku na Rynku Główny, na pewno byłaby zachwycona poziomem zgłoszonych prac.