Zmarły wczoraj w Krakowie w 98. roku życia najstarszy dominikanin polski był postacią niezwykłą. Miał do czynienia również z ludźmi niezwykłymi.
Niekiedy radził dobrze także w zwykłych, życiowych sprawach. - Czasem Pan Bóg przemawia do nas przez przypadkowe spotkania i ludzi, których stawia przy nas na dany moment życia. Przed laty pojechałam z moją przyjaciółką do Krakowa. Zaproponowała mi wizytę u swojego znajomego dominikanina - o. Reginalda. Nie byłyśmy umówione i na początku miałam wrażenie, że był zaskoczony naszą wizytą. Potem jednak wywiązała się ciekawa, serdeczna rozmowa - wspomina Elżbieta. - Pytał o nasze sprawy. Ja byłam akurat w trudnym momencie pracy zawodowej. Kiedy usłyszał, że prowadzę jednoosobową firmę krawiecką, powiedział mi, że to dobry zawód i że zawsze będę miała pracę, bo ludzie przecież - jak chleba - zawsze będą potrzebowali krawcowej! Te słowa wtedy mnie podbudowały, a teraz mogę powiedzieć, że były prorocze, bo rzeczywiście moja ścieżka zawodowa potoczyła się bardzo dobrze i do dziś jest moim "powołaniem" - dodaje.
O. Reginald był szczególnym propagatorem Krucjaty Różańca Rodzinnego, zainicjowanej na początku II wojny światowej przez o. Patryka Peytona. W ramach tej krucjaty poszczególne rodziny zobowiązywały się odmawiać codziennie przynajmniej jedną dziesiątkę Różańca. O. Reginald głosił bardzo często rekolekcje różańcowe, których efektem było podejmowanie przez kolejne rodziny idei i praktyki Krucjaty Różańca Rodzinnego.
Współbracia podkreślali jego poczucie humoru. Przytaczano m.in. anegdoty o jego wizycie przy łożu umierającego, mieszkającego wraz z nim w klasztorze współbrata Piotra. "– Wygodne łóżko? – Wygodne – dyszy współbrat. – A nie uwiera w plecy? – Nie, nie uwiera, dziękuję. – A materac nie za twardy? – Nie, wszystko jest w porządku. – To dobrze, bo biorę po tobie" - tak zapisali ów dialog Krzysztof Pałys OP i Szymon Popławski OP w książce "Zapach pomarańczy".
Na temat szczegółów biografii o. Wiśniowskiego czytaj także: