Jego budowle są fantazyjne, malownicze i niesymetryczne, pełne tylko pozornie przypadkowych detali i elementów, które jednak pozostają ze sobą w idealnej harmonii. Tworzą baśniowy nastrój.
Korzenie fascynacji Tadeusza Bystrzaka „galicyjskim Gaudim”, jak nazywa się czasem Teodora Talowskiego (1857–1910), tkwią w... codziennym otwieraniu okna. W rezultacie powstał nawet film „Śladami Teodora Talowskiego w Małopolsce” i wydany niedawno obszerny album „Talowski”.
Był w każdym miejscu
– Autor, absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, zamieszkawszy z żoną w pałacu Ostaszewskich na rogu ul. Retoryka i ówczesnej ul. Manifestu Lipcowego (obecnie Piłsudskiego), otwierając okno każdego ranka, oglądał dzieło Talowskiego – dom „Pod Śpiewającą Żabą”.
Poświęcił 20 lat na śledzenie życia (w kraju i za granicą) i dzieł twórcy tych gmachów. Był w każdym miejscu, gdzie powstawały budowle zaprojektowane przez architekta – mówi Mikołaj Kornecki, architekt, miłośnik i znawca zabytków Krakowa. Talowski projektował je nie tylko dla podwawelskiego grodu, gdzie chodził do gimnazjum i mieszkał przez dwie dekady (jego dziełami są m.in. domy przy ul. Retoryka, Smoleńsk i Karmelickiej, szpital bonifratrów, podkop kolejowy pod ul. Lubicz), lecz także dla innych miejscowości obecnej archidiecezji krakowskiej (Sucha Beskidzka, Chrzanów, Nowy Targ, Grodkowice, Wadowice) oraz terenów obecnego województwa podkarpackiego i miejsc dawnej Galicji Wschodniej (m.in. Lwów, gdzie był profesorem politechniki, Tarnopol, Skałat, Podwołoczyska, Kamionka Strumiłowa). – Był poetą wśród architektów. Jego budowle są niezwykle malownicze, niesymetryczne, pełne tylko pozornie przypadkowych detali i elementów, które jednak pozostają ze sobą w idealnej harmonii, tworząc jedyny w swoim rodzaju baśniowy nastrój – uważa T. Bystrzak.
Żaba śpiewa o dziewczęciu
Spacerując wzdłuż ul. Retoryka, można podziwiać kilka kamienic zaprojektowanych przez architekta. Na fasadzie pierwszej z nich – zwanej „Pod Śpiewającą Żabą” – umieścił rzeźbę żabki grającej na mandolinie. Wiemy nawet, co ona śpiewa! Architekt zaznaczył bowiem swoje upodobanie do znanej pieśni Jana Galla „Dziewczę z buzią jak malina”, umieszczając na fryzie biegnącym wzdłuż fasady... nuty pierwszych taktów tego utworu. Co ciekawe, Talowski był nie tylko architektem. Był również niekiedy budowniczym projektowanych przez siebie domów, sprzedając je później innym. Dla siebie wybudował m.in. w 1887 r. kamienicę „Festina Lente” przy ul. Retoryka 7. Na jej fasadzie umieścił dwie znane starorzymskie maksymy: „Ars longa, vita brevis” („Sztuka długa, życie krótkie”) i właśnie: „Festina lente” („Spiesz się powoli”). Budynek potem został sprzedany, a część dochodu wsparła rozwój polskiego automobilizmu. Wilhelm Ripper, mąż jednej z córek Talowskiego, znany krakowski automobilista, kupił sobie za te pieniądze jeden z najpiękniejszych i najefektywniejszych wówczas samochodów wyścigowych – Bugatti C-37. – Wystartował z nim jako pierwszy Polak w słynnym rajdzie Monte Carlo – mówi T. Bystrzak. Architekt mieszkał także w kamienicy „Pod Osłem” przy ul. Retoryka 9. Urządził tam m.in. wielką ptaszarnię. „P. Talowski po ukończeniu studiów politechnicznych w Wiedniu i we Lwowie, gdzie pracował pod kierownictwem takich profesorów jak König i Zachariewicz, osiadłszy stale w Krakowie, zbudował tu kilkanaście kamienic, które zespalając w swych kształtach średniowiecznych najpiękniejszą harmonję linij, wyłamują się z więzów pospolitego szablonu i są niezwykłą ozdobą starożytnego grodu” – pisał w 1897 r. dziennik „Głos Narodu”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się