Abp Marek Jędraszewski otrzymał 20 marca w parlamencie węgierskim wyróżnienie, któremu patronuje węgierski arystokrata, męczennik komunizmu, a zarazem wnuk hr. Stanisława Tarnowskiego.
- János Esterházy odznaczał się odwagą wiary i miłości. Głęboko wierzę, że był znaczącą kroplą pośród morza nienawiści bolszewickiej i nazistowskiej w tamtych trudnych czasach połowy XX wieku. Dzisiaj, po tylu latach dzielących nas od jego życia i śmierci, widzimy, że ten żywioł zła, nienawiści i kłamstwa jest przemieniany przez prawdę i miłość, które złączyły nas we wrześniu ubiegłego roku i łączą nas teraz. Oby odniosły one pełny triumf w tej rzeczywistości postprawdy, w której żyjemy. Ostatecznie prawda zwycięży! - mówił w Budapeszcie metropolita krakowski.
W uroczystości w parlamencie wzięli udział László Kövér - przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Węgier, Zsolt Németh - przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych, prymas Węgier kard. Péter Erdő, córka Jánosa Esterházyego Alice Esterházy-Malfatti oraz bp Jawarynu (Győr) András Veres, przewodniczący Konferencji Episkopatu Węgier.
Nagroda im. Jánosa Esterházyego jest przyznawana od 1991 roku. Metropolita krakowski otrzymał ją za pielęgnowanie pamięci i kultu patrona tego wyróżnienia, który był człowiekiem głębokiej wiary.
W laudacji, wygłoszonej przez Imre Molnára, dyrektora Instytutu Kultury Węgierskiej w Bratysławie, historyka, badacza życia Esterházyego, podkreślone zostały poznańskie korzenie arcybiskupa. Poznań w 1956 r. jako pierwsze polskie miasto zbuntował się przeciw komunizmowi. Tego samego roku w październiku wybuchło powstanie węgierskie, a pod budapeszteńskim pomnikiem generała Bema powiewały dwie flagi: węgierska i polska.
I. Molnár wskazał na duchowe i intelektualne podobieństwo pomiędzy metropolitą krakowskim a patronem nagrody. - Czytając homilie ekscelencji, często chętnie cytowane, znajdziemy więcej paraleli pomiędzy posługą hrabiego męczennika o niezłomnym sercu a posługą księdza arcybiskupa. Również o ekscelencji możemy powiedzieć, że w epoce relatywizmu, który wszelką wartość bierze w nawias i stawia czas przeszły, i pod wszelkie możliwe znaki zapytania, w swej prorockiej posłudze w świecie go otaczającym niezachwianie poszukuje on prawdy i odważnie ją głosi, "nastawając w porę i nie w porę" - powiedział laudator.
Wspomniał, że Kościół w Polsce dał światu wiele bohaterskich postaci, które cechował niezwykły heroizm ducha: prymasa Stefana Wyszyńskiego, bp. Antoniego Baraniaka, ks. Jerzego Popiełuszkę, Jana Pawła II. Są oni symbolem nieugiętej postawy moralnej i wyrażają bezkompromisową walkę z komunizmem. - Ekscelencjo, proszę pozwolić, że w tym miejscu, pod kopułą z górą stuletniego Domu Narodu, gdzie strzeżony jest jeden z najważniejszych symboli węgierskiego chrześcijaństwa i państwowości - Korona św. Stefana, wyrażę słowa naszej wdzięczności za to, że pasterze i wierni Kościoła w Polsce nie pozwolili złamać swej wierności Chrystusowi ani dziesięcioleciom komunistycznego ucisku, ani pozornej wolności globalizmu z jej fałszywymi ideologiami - dodał I. Molnár.
Hr. Esterházy był działaczem węgierskich organizacji, funkcjonujących na terenie Słowacji, która po rozpadzie Austro-Węgier w listopadzie 1918 r. weszła w skład Czechosłowacji, podczas gdy przez setki lat stanowiła część Korony św. Stefana jako Górne Węgry. W związku z tym, jej terytorium zamieszkiwała licznie ludność węgierska. Esterházy aktywnie działał na rzecz praw ludności węgierskiej. Został przewodniczącym konserwatywnej Węgierskiej Partii Narodowej i posłem do parlamentu Czechosłowacji. W czasie II wojny światowej, korzystając ze swoich znajomości i koligacji rodzinnych (był synem węgierskiego arystokraty i Elżbiety, córki hr. Stanisława Tarnowskiego z Krakowa, rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego), pomagał Polakom, którzy przedzierali się przez Słowację, by przez Węgry i Rumunię udać się na zachód, gdzie tworzyło się Wojsko Polskie. W 2009 J. Esterházy został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego orderem Polonia Restituta za pomoc polskim uchodźcom w czasie II wojny światowej.
Po wkroczeniu na Słowację Armii Czerwonej został wywieziony do Związku Sowieckiego. W 1949 r. powrócił do kraju, gdzie władze komunistyczne skazały go w tym czasie na karę śmierci. Ostatecznie jej nie wykonano, lecz Esterházy został osadzony w więzieniu, gdzie zmarł w 1957 roku.
We wrześniu ub. roku abp Jędraszewski wraz z episkopatem Węgier i Słowacji uczestniczył w ponownym pochówku Esterházyego, którego prochy zostały odnalezione po 60 latach od śmierci. Uroczystość miała miejsce w Dolnych Obdokowcach na Słowacji w kaplicy zbudowanej specjalnie dla uczczenia pamięci męczennika.