Prof. Wojciech Narębski, znany krakowski geochemik, weteran spod Monte Cassino, świętował dziś swe 93. urodziny.
Uroczystość odbyła się w Centrum Operacji Lądowych - Dowództwie Komponentu Lądowego im. gen. broni Władysława Andersa przy ul. Rakowickiej w Krakowie. Ta jednostka Wojska Polskiego kontynuuje tradycje m. in. 2 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych, którego żołnierzem był w czasie wojny prof. Narębski.
- Bardzo wiele zawdzięczam swemu domowi. Wyrosłem w Wilnie, które było miastem bardzo patriotycznym. Dzięki rodzinie zachowałem się tak jak należy, jak powinien zachować się Polak w czasie kiedy Ojczyzna straci niepodległość - mówił jubilat. - Jestem już chyba ostatnim, w Polsce na pewno, żyjącym żołnierzem mojej 22. Kompanii Transportowej spod Monte Cassino - dodał melancholijnie.
Odbierał życzenia w towarzystwie córki Grażyny Narębskiej-Miller i wnuczki Pauliny Leśniak. Asystował mu także druh Jakub Zwijacz ze skawińskiego Niezależnego Związku Harcerstwa "Czerwony Mak" w Skawinie im. Bohaterów Monte Cassino, ubrany w wierną kopię wojennego munduru kaprala podchorążego Narębskiego. - Jestem już teraz co prawda majorem w stanie spoczynku, niemniej ów podchorążacki mundur z czasów wojny ma dla mnie dużą wartość sentymentalną. Jego oryginał trafi do tworzącego się Muzeum im. gen Andersa - powiedział jubilat.
- Spotykamy się w wigilię urodzin wspaniałego człowieka, który jest dla nas drogowskazem oraz natchnieniem, i jako żołnierz naszego patrona i jako serdeczny przyjaciel. Jest dla nas tak bliski, że nazywamy go po prostu Wojtkiem. Byłeś żołnierzem, uczonym wykładowcą. Podziwiamy Twoją niezmożoną aktywność i bardzo dobry kontakt z młodzieżą. Jesteś wielki, choć niskiego wzrostu - mówił wzruszony gen. bryg. Sławomir Kowalski, dowódca COL.
Życzenia składali jubilatowi także przedstawiciele wojewody małopolskiego, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, skawińscy harcerze którymi komenderowała druhna Katarzyna Galasińska, uczennica I L.O. im. Nowodworskiego w Krakowie, przedstawiciele Archiwum Nauki PAN i PAU któremu profesor przekazał swą spuściznę,syn Mieczysława Heroda, stuletniego przyjaciela prof. Narębskiego z korpusu gen. Andersa oraz opiekująca się ich zdrowiem por. Anna Kaczmarczyk, oficer i zawodowa pielęgniarka. - Doglądam go z uwagą, dla której wzorem była mi postawa Hanny Chrzanowskiej, ale czasem to Wojtek mnie wspomaga dobrym słowem i nieustanną pogodą ducha - mówiła por. Kaczmarczyk.
- Bo ciało może już mdłe ale duch wciąż ochoczy. Starałem się iść przez życie z uśmiechem i z piosenką. Tego i Wam wszystkim życzę. Wsparciem w chwilach trudnych, szczególnie jako więźniowi a potem żołnierzowi była mi zaś wiara w Boga. To bardzo ważna rzecz w życiu. Dlatego jestem wierzący do dziś - mówił prof. Narębski.
Urodzony 14 kwietnia 1925 r. w Wilnie, Wojciech Narębski ukończył Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta, do którego chodzili również m.in. Czesław Miłosz i Tadeusz Konwicki. Po zajęciu w 1939 r. Wilna przez Sowietów konspirował. W kwietniu 1941 r., w wieku 16 lat, został aresztowany. Z więzienia sowieckiego został uwolniony po układzie Sikorski-Majski i wstąpił do Armii Polskiej gen. Andersa. Był tak wycieńczony, że gdy został w 1942 r. ewakuowany ze Związku Sowieckiego, ważył jedynie 42 kilogramy Tu spotkał słynnego niedźwiedzia, zwanego potem "Wojtkiem spod Monte Cassino".
Niedźwiedź "Wojtek" stał się zaś nie tylko przyjacielem żołnierzy, ale i symbolem a 22. Kompanii Transportowej. Jego postać z pociskiem artyleryjskim w łapach znalazła się na odznace kompanii. W bitwie pod Monte Cassino pomagał żołnierzom nosić skrzynie z pociskami. Miał formalny stopień szeregowego, przeszedł do legendy. Zmarł w 1963 r. w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu. Wystawiono pomnik w krakowskim parku Jordana, napisano o nim kilka książek, nakręcono filmy. - Nigdy nie mówię, że walczyłem w bitwie pod Monte Cassino. Mówię, że jako 19-latek byłem jej uczestnikiem. Bo walczyli ci, którzy mieli broń w ręku - podkreśla prof. Narębski. Życie żołnierzy transportujących ciężarówkami skrzynie z pociskami artyleryjskimi kalibru 140 mm było jednak co dzień narażone nie mniej niż tych, którzy walczyli z karabinem w ręku. Byli bowiem ostrzeliwani przez Niemców i ze względów bezpieczeństwa nocami jechali przy zgaszonych światłach, co z kolei groziło zjazdem z drogi i upadkiem w przepaść.
Po wojnie młody Narębski wrócił do kraju. Ukończył studia chemiczne i w 1953 r. przyjechał do Krakowa. Zaczął się z wielkim powodzeniem zajmować naukowo geochemią i petrologią, został z czasem profesorem. Prowadził m.in. badania na Spitsbergenie.