Tak o kandydowaniu na prezydenta Krakowa mówiła Małgorzata Wassermann, która w piątek spotkała się dziennikarzami na krakowskim Rynku Głównym.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości oraz przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold podkreślała, że kampanię chce prowadzić "uczciwie, rzetelnie i na bardzo wysokim poziomie merytorycznym". Powiedziała, że kiedy otrzymała propozycję kandydowania, "nie zastanawiała się ani sekundy".
- Zdecydowałam się na ubieganie się o fotel prezydenta w nadchodzących wyborach z wielką radością, wielką nadzieją. Jestem z tego miasta, tu się urodziłam, mieszka tu cała moja rodzina - mówiła w Krakowie Małgorzata Wassermann.
Jak dodała, zna problemy mieszkańców miasta, bo dotyczą one także jej samej. - Widzę te miejsca, w których można by działać lepiej, szybciej - mówiła. - Moim podstawowym priorytetem będzie to, żeby ludziom w mieście żyło się łatwiej - zadeklarowała.
Wśród spraw do rozwiązana wymieniła m.in. lepszą koordynację prowadzonych w mieście remontów i inwestycji. Zaznaczyła jednak, że szczegóły programu przedstawi, kiedy kampania wyborcza rozpocznie się oficjalnie. - Nic nie wywołuje u mnie takiej radości, jak fakt, że wrócę na stałe do swojego miasta - zapewniła M. Wassermann.
Pytana o to, co zaczerpnie ze stylu, w jakim politykę uprawiał jej ojciec, poseł Zbigniew Wassermann, który zginął w katastrofie smoleńskiej, M. Wassermann mówiła: - Mam nadzieję, że przez ostatnie trzy lata zasłużyłam na tę szansę, żebyście patrzyli państwo "przez pryzmat Małgorzaty Wassermann", przez to, co zrobiłam i jak pracuję. Wszystkie dobre wzorce czerpałam i będę z niego czerpać. Natomiast chciałabym jednak pokazać to, co potrafię ja.
M. Wassermann zapewniła także, że nie musi rezygnować z przewodniczenia komisji ds. Amber Gold. Ta ma bowiem zakończyć prace przed wyborami - jak poinformowała kandydatka na prezydenta Krakowa, posiedzenia komisji zakończą się w lipcu. Na wrzesień pozostanie jedynie przesłuchanie b. premiera Donalda Tuska.