Pamiętali o ofiarach rzezi wołyńskiej przejdź do galerii

W Krakowie - podobnie jak w innych miastach - odbyły się obchody 75. rocznicy tzw. krwawej niedzieli, w trakcie której nacjonaliści ukraińscy zaatakowali na Wołyniu 100 miejscowości zamieszkiwanych przez Polaków i dokonali masowych mordów.

Dzień 11 lipca 1943 r. był apogeum ludobójstwa dokonanego w latach II wojny światowej na Polakach przez OUN-UPA na terenie okupowanych województw południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej. Szacunkowe straty polskiej ludności cywilnej wyniosły od 60 do ponad 100 tysięcy zabitych. Kilkaset tysięcy musiało uciekać ze swych domów w obawie przed utratą życia.

Za dusze pomordowanych modlono się m.in. w kościele karmelitów bosych oraz pod pomnikiem na cmentarzu Rakowickim, upamiętniającym ofiary zbrodni. Oddano hołd pamięci zarówno ofiar, jak i żołnierzy Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i lokalnych grup samoobrony - tych, którzy bronili swych rodaków przed atakami nacjonalistów. Wspomniano także Ukraińców, którzy z narażeniem życia starali się ratować polskich sąsiadów. Modlitwę prowadził o. Jerzy Pająk, kapucyn.

- Na tym pomniku wyryte są słowa: "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary". Ciągle czekamy, aby prawda o tych tragicznych wydarzeniach stała się prawdą powszechną, mimo całej swej złożoności. Trzeba rzeczy nazywać po imieniu. Musimy stanąć w prawdzie, dla naszej przyszłości, także przyszłości stosunków polsko-ukraińskich - mówił Józef Gawron, wicewojewoda małopolski.

W uroczystości wziął udział m.in. poczet sztandarowy Obszaru II Kraków Konfederacji Polski Niepodległej z lat 1979-1988. - Pochodzę ze Skolego w powiecie Stryj w województwie stanisławowskim. Tam też dochodziło do mordów. Miałem wówczas niespełna 6 lat i bardzo dobrze pamiętam nastrój strachu potęgowany przez wieści o rzeziach. Wraz z rodziną uciekliśmy przed UPA w góry, w okolicę górującego nad Skolem szczytu Paraszka, bo to przecież teren Bieszczadów Wschodnich. Tam ukrywaliśmy się przez 6 tygodni - wspominał Ryszard Bocian, b. działacz KPN, chorąży pocztu sztandarowego.

Tragiczne chwile rzezi wołyńskiej przypomina wystawa wg scenariusza Ewy Siemaszko "Wołyń 1943. Wołają z grobów, których nie ma", zorganizowana przez Instytut Pamięci Narodowej na krakowskim pl. Szczepańskim. Ekspozycja składa się z 22 plansz. - Zaprezentowane na wystawie wielkie zdjęcie pomordowanej rodziny Karpiaków ze wsi Latacz w powiecie zaleszczyckim województwa tarnopolskiego świadczy, że mordowano nie tylko na Wołyniu. Fotografia przedstawia zabitą 14 grudnia 1943 r. przez nacjonalistów ukraińskich matkę i pięcioro jej dzieci. Nad zwłokami pochyla się ojciec - Stanisław Karpiak. To zdjęcie symboliczne, bardzo często reprodukowane przy okazji przywoływania ofiar ludobójstwa na Kresach - powiedział Maciej Wojciechowski, krakowski dokumentalista kresowy, współautor filmów na temat rzezi Polaków: "Było sobie miasteczko" i "Niedokończone Msze wołyńskie". - Materiały na temat tragicznych losów rodziny Karpiaków udało się zebrać Adamowi Macedońskiemu, plastykowi, opozycjoniście, prezesowi niezależnego Instytutu Katyńskiego powstałego jeszcze w czasach PRL. Na początku lat 90. skontaktował się ze znanym krakowskim archeologiem dr. Stanisławem Buratyńskim, którego babka - Anna ze Stankiewiczów Buratyńska była siostrą matki S. Karpiaka. Nagrał relację archeologa i uzyskał od niego dwie cenne fotografie: tę która jest na wystawie, i drugą przedstawiającą żywych jeszcze przedstawicieli rodziny Karpiaków. To drugie zdjęcie nie było do tej pory publikowane - dodał M. Wojciechowski.

Do obchodów włączyło się również Muzeum Armii Krajowej. - Przygotowaliśmy wystawę edukacyjną "Rzeź wołyńska", która będzie czynna do połowy sierpnia. Na dzisiaj zaplanowano również wykład dr. Pawła Naleźniaka "Samoobrony polskie na Wołyniu" oraz pokaz filmu "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Warto dodać, że nasze muzeum uczestniczy w projekcie badawczym, którego celem jest opracowanie słownika biograficznego żołnierzy AK na kresach. Znajdą się w nim m.in. biografie tych akowców, którzy bronili ludności polskiej przed atakami nacjonalistów ukraińskich - powiedział dr Marek Lasota, dyrektor Muzeum AK.

Czytaj także o obchodach w innych miastach:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..