– Można przyjechać do Częstochowy samochodem, ale z pielgrzymką nie da się tego porównać, bo idąc – a idzie się wspaniale! – ofiarowuje się Maryi swój trud – przekonuje pani Joanna, pątniczka zaprawiona w bojach.
Piesza Pielgrzymka Krakowska oficjalnie rozpoczęła się 6 sierpnia i większość z jej uczestników (w sumie było ich ok. 7,5 tysięcy) wędrowała 6 dni. Niektórzy jednak (wspólnoty: V – Mszana Dolna, Niepołomice, Gdów i Myślenice oraz VIII – dekanat Sucha Beskidzka) wyszli dwa dni przed innymi, bo na Jasną Górę mają najdalej. Inni natomiast (wspólnota VII – Chrzanów, Trzebinia, Libiąż i Spytkowice oraz dekanat Czernichowie współtworzący wspólnotę VI – skawińsko-czernichowską) wymaszerowali dopiero dzień później. Wszyscy szli w lejącym się z nieba żarze, ale nogi same ich niosły. – Każdy, kto raz zdecydował się iść na Jasną Górę, nie jest już w stanie wymazać tego doświadczenia z serca i duszy – nie ma wątpliwości pani Władysława, która mimo niemłodego już wieku z uśmiechem na ustach pokonywała kolejne odcinki drogi, dziękując Maryi za to, że... jeszcze może do Niej iść. Zaznacza też, że to właśnie Mama dodaje jej sił i pomaga osiągnąć cel.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.