Dostojne bicie dzwonu Zygmunta rozpoczęło w katedrze na Wawelu dwudniowe uroczystości pogrzebowe jej wieloletniego proboszcza, ks. infułata Janusza Bielańskiego.
Zanim trumna z ciałem wawelskiego proboszcza została wniesiona w progi katedry, gromadzili się przy niej wierni, przypadkowi turyści, pracownicy Zamku Królewskiego, osoby konsekrowane, krakowskie duchowieństwo i wiele osób, które przyszły na wzgórze, by podziękować dobremu infułatowi za jego serce, życzliwość i pogodę ducha.
Gdy rozbrzmiał głos dzwonu Zygmunta, który odzywa się tylko w najważniejszych momentach historii Krakowa i Polski, ks. Bielański znów, już po raz ostatni, znalazł się w murach świątyni, której służył przez 35 lat swojego długiego życia.
- Kochałeś tę katedrę i zamkniętą w niej historię, ducha narodu, chwałę świętych i błogosławionych, pamięć o władcach i bohaterach. Byłeś ich wiernym stróżem i pokornym sługą - mówił kard. Stanisław Dziwisz rozpoczynając Mszę św. w jego intencji.
Przypominał, że legendarny krakowski kapłan zjednał sobie wdzięczność i szacunek odwiedzających katedrę, którzy cenili go za posługę przy ołtarzu i w konfesjonale, ale także za to, co najbardziej ludzkie: wrażliwość i otwarte serce. - Kochali cię krakowianie, a zwłaszcza ci, których wspierałeś. Byłeś niestrudzonym jałmużnikiem dla ubogich – dodał rocznikowy kolega zmarłego duszpasterza.
- To był dobry człowiek – mówią o nim ci, którzy go znali. O tym, że po cichu, bez rozgłosu ks. infułat Bielański pomagał potrzebującym, przypominał w homilii jego wieloletni współpracownik na wawelskim wzgórzu, ks. prof. Jacek Urban.
- Miał w sobie jakieś ciepło. Budził zaufanie. Miał jakiś niezwykły talent dobrego kontaktu. Potrafił przyciągać i przyciągał. Znał swoje ograniczenia, ale też kapitalny użytek czynił z tego, co od Boga otrzymał jako dar, jako łaskę; to, że rozbrajał wzrokiem, uśmiechem, gestem, inteligencją. Niewielu posiada taki dar – opowiadał kaznodzieja.
Zdradził, że ks. Bielański rzadko mówił o swoich uczuciach. Wyznał je w momencie, który był dla niego bardzo trudny. - Wtedy, gdy złożył rezygnację z probostwa, o katedrze powiedział: "katedra dla mnie to cały świat, całe moje życie, serce moje" – relacjonował ks. Urban.
Do tego niełatwego, znoszonego z pokorą i cierpliwością, doświadczenia nawiązał także kard. Stanisław Dziwisz. - Zyskałeś ogromne zaufanie biskupów krakowskich, którzy solidaryzowali się z tobą zwłaszcza wtedy, kiedy niesłusznie i bezpodstawnie cię oskarżano – zapewniał nad trumną wawelskiego gospodarza.
Dyrektor Archiwum Krakowskiej Kapituły Katedralnej mówił w homilii i o tym, jak trudnym zadaniem jest być duszpasterzem i kustoszem najważniejszego kościoła w Polsce i opiekunem miejsca, w którym "tak namacalnie czuje się tętno czasu i ojczystej historii".
Przywołał najważniejsze wydarzenia z tych czasów, wizyty papieża Jana Pawła II, cesarzy, królów, prezydentów i premierów. - Dbał o katedrę. W ciągu lat jego proboszczowania wszystkie kaplice i ołtarze katedry zostały poddane konserwacji. Czuwał nad uroczystością pogrzebu generała Władysława Sikorskiego i złożenia jego trumny w przygotowanym już wcześniej sarkofagu. Był przy relikwiach św. Jadwigi królowej na krakowskich Błoniach, w dniu jej kanonizacji, walnie się do niej przyczyniając – wymieniał.
- Wypełniłeś wszystko do końca. Dwa miesiące temu, w przeddzień wyjazdu do Domu Księży Chorych w Swoszowicach, poddając się woli Bożej powiedziałeś: "Trzeba wszystko przeżyć do końca". I przeżyłeś. A kiedy słabość i wysoka temperatura trawiła twoją głowę, powtarzałeś bezustannie: "dziękuję, dziękuję wszystkim, błogosławię i proszę o błogosławieństwo". 80 lat wierności Bogu, Maryi, Ewangelii i Kościołowi – kontynuował ze wzruszeniem.
Na koniec sformułował to, co jego zdaniem jest najważniejszym przesłaniem życia ks. infułata i jego duchowym testamentem. To wiara i miłość. - Nie wystarczy wierzyć, trzeba jeszcze miłować. Bo dopiero ten kto kocha, przechodzi ze śmierci do życia – podsumował ks. prof. Urban.
Po nabożeństwie krakowianie ustawili się w długiej kolejce, by przy trumnie powszechnie lubianego kapłana złożyć mu osobisty hołd.
W Mszy pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza uczestniczyli rocznikowi koledzy zmarłego kapłana, biskupi krakowscy, członkowie Kapituły Katedralnej, której był członkiem, licznie zgromadzone duchowieństwo, pracownicy katedry i Zamku Królewskiego oraz wielu mieszkańców miasta.
W czwartek o 12.00 Mszy św. pogrzebowej w katedrze przewodniczył będzie abp Marek Jędraszewski, a bp Jan Zając wygłosi homilię. Po nabożeństwie ciało ks. infułata Janusza Bielańskiego zostanie odprowadzone do grobowca rodzinnego na cmentarzu Salwatorskim.