Nowy numer 17/2024 Archiwum

Czy Kraków chce być bardziej "tęczowy"?

Zadaliśmy Andrzejowi Kuligowi, wiceprezydentowi Krakowa, pytania o jego deklarację na otwartość na rozmowy ze środowiskiem LGBT. Odpowiedzi na nie trafiły też... do redakcji "Gazety Wyborczej".

Monika Łącka: Panie Prezydencie, do tej pory wydawało się, że Urząd Miasta Krakowa stara się trzymać z daleka od kwestii ideologicznych. Zorganizowanie "tęczowej konferencji" w UMK budzi więc zdziwienie. Skąd taka decyzja, by Kraków miał być bardziej "tęczowy", i czy naprawdę równe traktowanie osób innej orientacji seksualnej jest tak dużym problemem, by mieszać w to Magistrat?

Andrzej Kulig: Magistrat konsekwentnie unika wchodzenia w spory ideologiczne. Zasada równości w prawie i wobec prawa była kwestią ideologiczną może w XVIII i XIX wieku, dziś jest standardem i będzie przestrzegana przez Magistrat. Przypominam, że zgodnie z konstytucją „nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny” (art. 32 ust. 2). Jest to wymóg bezwzględny, i nie ma żadnego znaczenia, czy dyskryminacja jest „małym” czy „dużym” problemem.

W rozmowie z Gazetą Wyborczą zadeklarował Pan otwartość i gotowość władz miasta do dialogu ze środowiskami LGBT, w tym otwartość na ewentualne rozmowy dotyczące popisania karty LGBT+. Ta karta budzi duże kontrowersje, bo chodzi też o edukację seksualną w szkołach i przedszkolach. Ta edukacja zakłada m.in. naukę masturbacji czy - jak czytamy w standardach WHO dla dzieci w wieku 9-14 lat - uczenie dziecka "skutecznego stosowania prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych, brania odpowiedzialności za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne, uczenie dziecka 9-letniego umiejętności dochodzenia swoich praw seksualnych. Zgadza się Pan z tym? Pytam, ponieważ pani Nina Gabryś chciałaby właśnie, by z budżetu miasta była w szkołach finansowana edukacja seksualna oraz program "Latarnik". Nie chodzi więc tylko o równe traktowanie osób LGBT, ale o wejście z ideologią LGBT do szkół. Na co więc tak naprawdę władze miasta chcą się zgodzić deklarując swą otwartość?

Andrzej Kulig: Nie znam pojęcia ideologii LGBT, tym bardziej nie jestem jej wyrazicielem. Uważam, że dialog z drugą osobą ludzką jest obowiązkiem każdego człowieka, szczególnie, gdy sprawuje urząd publiczny. Nie podejmowałem kwestii szczegółowych, ale ubolewam, że w odróżnieniu od Pani nie jestem znawcą nauki masturbacji i nie podejmuję się dyskusji na ten temat, choć oczywiście jak ponad 90% procent populacji mam własne doświadczenia w tym zakresie. Co do edukacji seksualnej, uważam, że powinna mieć ona miejsce i w rodzinie, i szkole, o czym przekonują mnie doświadczenia moich córek i mojej matki - ginekologa z ponad 40-letnim doświadczeniem.

Pani Nina Gabryś chciałaby, by te postulaty były finansowane z budżetu miasta. A co, jeśli okaże się, że mieszkańcy miasta nie będą godzili się na to, by z ich portfeli, z podatków, które płacą miastu, była finansowana taka edukacja? Myślę, że warto zapytać ich o zdanie. Czy Magistrat bierze to pod uwagę?

Andrzej Kulig: Droga do programu edukacyjnego nie jest tak prosta, jak ją Pani sobie wyobraża. Wymaga to przejścia wieloetapowej procedury nim zapadnie stosowna decyzja, w ramach której konieczne jest uzyskanie pozytywnej opinii osób [dysponujących] w tym zakresie stosowną wiedzą. W edukacji seksualnej nie widzę niczego złego. Lepiej, aby działo się to w sposób racjonalny i przemyślany, niż poprzez „zabawę w lekarza” czy „informację z podwórka”, nie mówiąc o filmach pornograficznych, a to dziś są główne zagrożenia.

Ponadto uważam, że nie należy oddzielać sfery psychicznej od sfery fizjologicznej. Człowiek jest nie tylko istotą myślącą, a przynajmniej powinien być. Jest również istotą fizyczną, z potencjałem seksualnym. Uświadomienie tej kwestii może nie tylko nauczyć technik, jak to się popularnie i bezrefleksyjnie określa, ale także nauczyć szacunku do ciała, seksualności i fizyczności drugiej osoby.


Ostatnie z pytań dotyczyło zamieszania wokół małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, której odwołania domaga się środowisko LGBT, a także radna Nina Gabryś. W ostatnią środę radni miejscy nie podjęli jednak głosowania nad rezolucją w sprawie odwołania B. Nowak. Szerzej na ten temat napiszemy w wydaniu papierowym na 31 marca.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy