Na cmentarzu Rakowickim pochowano dziś z honorami wojskowymi, "w imię wierności", Stanisława Ludzię "Harnasia" (1923-1950), żołnierza powojennego podziemia niepodległościowego, skazanego na śmierć przez władze komunistyczne.
Jego szczątki odnaleziono w październiku 2017 r. na cmentarzu Rakowickim w trakcie prac poszukiwawczych Instytutu Pamięci Narodowej. "Harnaś" był m.in. adiutantem Józefa Kurasia "Ognia", dowódcy działającego na Podhalu oddziału partyzantki niepodległościowej. Na początku 1947 r. został ranny w walce z oddziałami UB i KBW w Ostrowsku, w trakcie której śmiertelnie ranny został "Ogień". Jesienią 1947 r. przyłączył się do oddziału "Wiarusy". Był jego ostatnim dowódcą. Schwytany latem 1949 r. przez komunistyczną bezpiekę został skazany na śmierć i zamordowany 12 stycznia 1950 r. strzałem w tył głowy w krakowskim więzieniu przy ul. Montelupich. Pochowano go potajemnie na terenie cmentarza Rakowickiego.
Pogrzeb poprzedziła uroczystość w kościele karmelitów bosych przy ul. Rakowickiej. Odprawiono Mszę św. pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego. Przy trumnie partyzanta, którego siostry Helena Chrobak i Maria Ludzia - Kozieł brały udział w pogrzebie, zaciągnięto wojskową wartę honorową. Obok portretu "Harnasia" umieszczono insygnia Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, nadanego partyzantowi przez prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudę za wybitne zasługi dla niepodległości.
Metropolita krakowski mówił w kazaniu m.in. o konieczności godnego pochówku bohaterów, takich jak "Harnaś", skazanych niegdyś nie tylko na śmierć, ale i zapomnienie. - Dzisiaj, kiedy chcemy oddać mu ostatni hołd, odkrywamy prawdę o nim i o sobie, o naszym narodzie. Prawdę bardzo trudną, która domaga się radykalnej rewizji tego, co dotychczas obowiązywało. Rewizji spojrzenia na lata 40., 50. i późniejsze - w imię prawdy, w imię wierności, w imię przekonania, że musimy stać przy tych bohaterach, oddać im cześć i godnie pochować - powiedział abp Jędraszewski.
Do uczestników pogrzebu skierował list premier Mateusz Morawiecki. Odczytał go wojewoda małopolski Piotr Ćwik. "Rzeczpospolita żegna dziś swego wiernego żołnierza. Przez prawie 70 lat miejsce pochówku Stanisława Ludzi pozostawało nieznane. Jako szef rządu i Polak jestem dumny z tego, że zostanie on pochowany z honorami należnymi bohaterom podziemia niepodległościowego. Ta ceremonia jest bowiem wypełnieniem naszego obowiązku wobec poległych i zamordowanych za wolną Ojczyznę" - napisał premier.
Do zebranych w kościele zwrócił się także dr Jarosław Szarek, prezes IPN. - Stanisław Ludzia "Harnaś" wraca dzisiaj w chwale. Pochyla się nad nim Kościół krakowski, pochyla Państwo polskie. Wraca w chwale. 69 lat temu tak nie było, gdy w styczniowy wieczór wyprowadzono go z celi więzienia przy Montelupich i strzałem w tył głowy zamordowano. W ten sam sposób jak mordowano najlepszych naszych synów w Katyniu. To było wszystko po to, żeby Polski nie było” - powiedział dr Szarek. - "Harnaś" był prostym żołnierzem, który poszedł do lasu, aby walczyć o wolną Polskę. Był dobrym żołnierzem, bo bardzo szybko zauważył go legendarny Józef Kuraś "Ogień", szybko został jego adiutantem. (...) Wymykał się nieraz z ubeckich zasadzek, obław, był osiem razy ranny, ale zawsze zdołał uciec. Pokonała go zdrada” - dodał prezes IPN. Wspomniał także o wzruszającym, dramatycznym geście matki "Harnasia", "jeszcze jednej polskiej Antygony", która odnalazłszy grób syna i odkopawszy go, "złożyła pieczęć niezwykłą - położyła różaniec i książeczkę do nabożeństwa". - Dzisiaj składamy je do tej trumny. To pieczęć nie tylko wiary, ale i przynależności do naszej cywilizacji łacińskiej - powiedział dr Szarek.