Wykonane przez niego kopie obrazu Jezusa Miłosiernego z krakowskich Łagiewnik są rozsiane po całym świecie. Modlą się przed nimi tysiące czcicieli. Dla Janusza Antosza każdy wizerunek, który wychodzi spod jego ręki, nie jest jednak zwykłą repliką, lecz obrazem świętym.
Laikom wydaje się, że kopiowanie obrazu jest zwykłą rzemieślniczą czynnością, wykonywaną bez większych emocji. Dla mieszkającego w podkrakowskich Wrząsowicach malarza Antosza każda z jego prac jest związana z przeżyciem religijnym, jest przemodlona. – Uczę się tego m.in. ze wschodniej teologii ikony. Obraz Jezusa Miłosiernego, namalowany przez Adolfa Hyłę, spełnia zresztą kryteria ikony – obrazu objawionego. Przy tworzeniu jego kolejnych odwzorowań konieczne są więc modlitwa, świadomość tego, czym obraz ma być, czemu ma służyć. Jeżeli nie będziemy przygotowani duchowo, będziemy mieli w głowie bałagan, to będzie bałagan i na płótnie. Codziennie towarzyszy mi Koronka do Bożego Miłosierdzia. Przez wiele lat czytywałem regularnie „Dzienniczek” s. Faustyny. Teraz znam go prawie cały na pamięć – mówi J. Antosz. – Z wielką pokorą i drżeniem obserwuję, jak ludzie modlą się przed wykonanymi przeze mnie obrazami. To wzmacnia poczucie mojej malarskiej odpowiedzialności. Kiedyś w bocheńskiej kaplicy Bożego Miłosierdzia w kościele św. Pawła byłem mimowolnym świadkiem prowadzonej półgłosem rozmowy modlitewnej z Jezusem – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.