Metropolita krakowski przewodniczył uroczystościom 200. rocznicy powstania parafii św. Klemensa w Zawoi.
W homilii zwrócił uwagę, że zmartwychwstanie Chrystusa pokazało, do czego powołany jest człowiek i jak bardzo święte jest każde życie ludzkie w oczach Bożych. Podkreślał też, że nasze podobieństwo do Boga musi przejawiać się w miłości do Niego i do drugiego człowieka.
Nawiązując do postaci św. Klemensa Rzymskiego, patrona parafii, a także misjonarzy, dzięki którym do Polski dotarło chrześcijaństwo, zaznaczył, że dziś Ewangelia ma być głoszona tak, jak przed wiekami, i że współcześni ludzie mają być świadkami Boga, który jest miłością. - Dzięki przyjęciu chrztu przez Mieszka I zaczęły się dzieje Chrystusowego krzyża na naszej polskiej ziemi. A w czasach, gdy brakło polskiego państwa, zwłaszcza w czasach zaborów, funkcję państwa wobec narodu brał na siebie Kościół katolicki, broniąc tożsamości, wiary, życia, dając nadzieję - przypomniał arcybiskup, dodając, że i dziś do nas skierowane są słowa św. Pawła, który mówił do Koryntian, iż mają zachowywać Ewangelię tak, jak to im zostało przekazane.
- Żyjemy w takich czasach i pośród takich wyzwań, kiedy wiele sił próbuje przekonać człowieka, że wierzy on na próżno, a jego wiara to złudzenie, która prowadzi donikąd. (…) Kiedy jednak żyjemy tak, jakby Pana Boga nie było, czujemy się zupełnie zagubieni. Nie wiemy, dlaczego powstał świat, po co jesteśmy i dokąd zmierzamy. Wszystko w tym momencie staje się bezsensowne, a nasze życie jest nieżyciem. Bez Chrystusa, który prowadzi nas do Ojca, nie ma żadnego kierunku, sensu i celu, poza jednym: umieraniem - mówił metropolita.
Wspomniał on też tekst papieża emeryta Benedykta XVI, opublikowany kilka tygodni temu i odnoszący się do problemów współczesnego Kościoła. - Ojciec Święty zwrócił w nim uwagę na wielką, przerażającą wręcz propagandę zła odnoszącą się do Kościoła. Ma ona miejsce na całym świecie, gdy wyciąga się pewne fakty, stosunkowo nieliczne, i na nich buduje się obraz całego Kościoła jako instytucji pełnej zła. Benedykt XVI mówił wprost, że jest to dzieło złego ducha - podkreślał abp Jędraszewski. Jego zdaniem, jeśli patrzymy na to, co się dzieje w Kościele, na ogrom dobra, zwłaszcza poświadczanego przez tych, którzy cierpią dziś dla Chrystusa - a na całym świecie są miliony współczesnych męczenników, to nie możemy ze spokojem przyjmować tego, co stało się w święto Matki Bożej Królowej Polski i w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim.
- Pod adresem Kościoła w Polsce padły wtedy nieprawdziwe, nikczemne wręcz słowa, niegodne tego, który je wypowiadał, a jeszcze bardziej hańbiące tych, którzy słuchając, klaskali. Przecież to nas wszystkich obraża, pomniejsza naszą godność narodu, którego początki sięgają chrześcijańskiej wiary i który ocalał dlatego, że Kościół był zawsze z polskim narodem. Nie dość słów potępienia wobec tej mowy nienawiści, jaka padła w instytucji będącej z istoty swej przeznaczonej do głoszenia, poszukiwania i nauczania prawdy - mówił arcybiskup. Apelował też, by nie ulegać tego typu narracjom, ale widzieć wokół siebie, zwłaszcza w ludziach, którzy nie znajdują się na czołówkach gazet, iż da się łączyć swoje życie z Chrystusem.
- Mając odwagę takiego myślenia, ocalimy prawdę o Kościele, który jest święty, katolicki i apostolski. Wtedy też zawsze będzie w nas poczucie dumy, że do tego Kościoła należymy od chwili chrztu św. (…) Utożsamiajmy się z Chrystusem, który daje życie w świecie mającym tak wielką pogardę dla życia ludzkiego, przejawiającą się w tym, iż aborcja staje się prawem (do zbrodni) nadawanym w sposób demokratyczny. Utożsamiajmy się z Nim w świecie gardzącym ludzkim życiem także wtedy, gdy mówi się o eutanazji jako najlepszym sposobie na [zakończenie] życia, i kiedy z metody in vitro tworzy się coś wspaniałego, coś, co potrafi uleczyć ludzkie nieszczęścia - zaznaczył metropolita krakowski.