Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Dlaczego warto żyć?

Lwowiak mieszkający od dzieciństwa w Krakowie, obrońca krzyża z Nowej Huty, rysownik „Przekroju”, twórca piosenek oazowych, współzałożyciel KPN, prezes Instytutu Katyńskiego, internowany w stanie wojennym. 88-letni Adam Macedoński świętuje 70 lat działalności twórczej.

Symboliczna data wiąże się z pomaturalną wystawą absolwentów Liceum Plastycznego w Krakowie w 1949 roku. Pokazałem wówczas moją pierwszą pracę – portret – mówił 13 czerwca A. Macedoński podczas benefisu w piwnicach Pałacu Bonerowskiego. Na ścianach wisiały rysunki jubilata, on sam rysował zaś na sztaludze nowe. Śpiewał także piosenki ze swojego rodzinnego Lwowa. – Na rysunku, który teraz nakreśliłem, jest normalna rodzina, będąca owocem spotkania kobiety i mężczyzny. Dzięki temu, że jest Pan Bóg na niebie i kobieta na ziemi, warto żyć – mówił artysta.

Przyjmował gratulacje od przyjaciół. – Adama poznałem w 1980 r., gdy fotografowałem pogrzeb Walentego Badylaka, który podpalił się na Rynku Głównym w proteście m.in. przeciw przemilczaniu przez władze komunistyczne zbrodni katyńskiej. Przyciągnęła mnie wówczas jego działalność niepodległościowa. Szybko nauczyłem się doceniać także jego twórczość plastyczną oraz cechy osobiste: lojalność, przyjacielskość, humor – wspomina Stanisław Markowski, znany krakowski fotograf i kompozytor.

Jubilat po ukończeniu Liceum Plastycznego studiował także w Akademii Sztuk Pięknych i na Uniwersytecie Jagiellońskim. „Być już za życia legendą udało się niewielu, w tym również Adamowi Macedońskiemu” – nie wahał się stwierdzić w 2014 r. prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, w trakcie uroczystości nadania mu tytułu honorowego obywatela miasta. Jego nowoczesne w formie rysunki, publikowane na łamach „Przekroju”, przyniosły mu dużą popularność w kraju i za granicą. – Starałem się zawsze, by rzeczywistość nie była przedstawiana na nich w zbyt zawiły sposób. Dbałem jednak o to, by były odzwierciedleniem epoki, w której przyszło mi żyć, z jej dramatami, cierpieniami, ale także nadziejami i radościami – mówi artysta.

Oryginalność jego „kwadratowego świata” doceniono za granicą już w 1966 r., gdy jury europejskiej wystawy małych form plastycznych w Rzymie przyznało mu pierwszą nagrodę. – Jestem głęboko wierzący. Nie unikałem więc w mojej twórczości plastycznej odniesień religijnych. Rysowałem m. in. anioły, do których rano i wieczór się modlę. Moim największym obrazem jest „Anioł pojednania”, mający 10 m wysokości i 4 m szerokości. Trafił do watykańskiej kolekcji Jana Pawła II. Na obrazie przedstawiającym zakonnicę pod parasolem umieściłem z kolei czerwone serce. Chciałem zaakcentować w ten sposób, że osoby konsekrowane są nosicielami miłości, którą jest przepełnione chrześcijaństwo – mówi A. Macedoński.

Rysowanie dawało mu nie tylko zarobek. Legitymacja współpracownika znanego tygodnika pomagała również niekiedy wychodzić z opałów. Tak było m.in. 27 kwietnia 1960 r., gdy pojechał do Nowej Huty i dołączył do osób broniących stojącego tam krzyża. Udało mu się potem wymknąć z zablokowanej przez milicję Huty jedynie dzięki legitymacji „Przekroju”. Wspierał swoim piórem w latach 1967–1977 budowę Arki Pana, pierwszego kościoła w Nowej Hucie. – Napisałem m.in. piosenkę, którą ks. Józef Gorzelany, budowniczy świątyni, umieścił na ulotkach rozsyłanych z apelem o wsparcie budowy – mówi A. Macedoński.

„Budujemy wreszcie pierwszy kościół w Nowej Hucie/ A ty zamiast pomóc – tylko kiwasz palcem w bucie/ Powiedz bracie, czy ci nie wstyd – czy się nie rumienisz/ może słysząc tę piosenkę – swą postawę zmienisz./ A więc jeśliś chłopak klawy lub babka morowa/ przyjdźże do nas – razem z sobą innych też przyprowadź/ zbudujemy w Nowej Hucie najpiękniejszy Kościół/ przeciw kłamstwom, przeciw krzywdom, przeciw ludzkim złościom” – głosiły słowa piosenki. Adam Macedoński stał się również autorem popularnych pieśni religijnych. – Pod koniec lat 60. poznany u dominikanów ks. Jan Palusiński zwrócił się do mnie o pomoc w organizacji „Sacrosongu”, pionierskiego festiwalu piosenki religijnej odbywającego się pod patronatem kard. Karola Wojtyły. Byłem tam jurorem, napisałem również teksty kilku piosenek. Do dziś w śpiewnikach religijnych jest moja piosenka „Tylko On – ubogi cieśla z Nazaretu”, śpiewana często na oazach. Melodię napisał Jerzy Woy-Wojciechowski, autor „Kormoranów” Piotra Szczepanika, obecnie znany lekarz – opowiada A. Macedoński. Popularna była także piosenka „Przebaczcie sobie”, nagrodzona w trakcie jednej z edycji katowickiego „Sacrosongu”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy