Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zupa na Plantach: Bezdomni to nie są żule, których trzeba wyrzucić z centrum Krakowa

Pomysłodawcy akcji, dzięki której bezdomni dostają ciepły posiłek, odpowiadają na propozycję radnego Łukasza Wantucha.

Radny Wantuch słynie z pomysłów, które wywołują medialną burzę. W sumie złożył on już 5680 projektów inicjatyw, które miały zmieniać krakowską rzeczywistość.

W ostatnich dniach publikował na swoim profilu na Facebooku posty, w których proponował, by osoby bezdomne zostały usunięte z miejsc uchodzących za wizytówkę Krakowa i by ograniczyć wydawanie im bezpłatnej żywności albo wydawać ją w zamian za drobne prace. Zarzucił, że osoby te są pijane, śmierdzą, zaczepiają turystów, załatwiają potrzeby fizjologiczne w miejscach publicznych i psują wizerunek miasta.

Radny Wantuch przygotował w tej sprawie dwa projekty uchwał. Pierwsza miałaby zmieniać regulamin krakowskich parków tak, by zakazać bezdomnym spania i żebrania w nich oraz rozdawania tam pożywienia. Druga miała właśnie nakazać, by bezdomni otrzymywali posiłek tylko za wykonaną pracę. Radny Wantuch zauważył jednocześnie, że bezdomności nikt nie wybiera - są to najczęściej osoby chore w sensie psychicznym, skrzywdzone przez życie, bite czy molestowane w dzieciństwie oraz że jego propozycje problemu nie rozwiążą, tylko zamiotą go pod dywan, czyli do innego miasta.

Projekty odrzuciła wczoraj komisja praworządności Rady Miasta Krakowa, posypały się także krytyczne komentarze ze strony wielu radnych, dziennikarzy oraz organizacji, które na co dzień zajmują się wspieraniem osób bezdomnych.

Do propozycji radnego odniosła się też Fundacja "Zupa", która od listopada 2016 r. prowadzi akcję Zupa na Plantach. Polega ona na tym, że (obecnie) raz w tygodniu, w niedzielę, wolontariusze rozdają bezdomnym zupę - zawsze w tym samym miejscu, nieopodal Teatru im. Słowackiego. Z posiłku korzysta zawsze ok. 100 osób.

"Kiedy zaczynaliśmy to całe szaleństwo z zupą, nie czułam się tak, jakbyśmy zwoływali osoby, które są głodne, żeby do nas przyszły. Miałam wrażenie - i to wrażenie już od 2,5 roku jest we mnie nadal tak samo świeże - że to MY przyszliśmy DO NICH. Do miejsca, w którym oni już byli. Bo to niezupełnie jest tak, że to my zwołujemy raz w tygodniu jakieś wielkie, hałaśliwe zgromadzenie w centrum miasta. Bo to zgromadzenie złożone jest z ludzi, których codziennie mijamy w drodze do pracy, biegnąc na tramwaj, idąc do kina. Oni po prostu są między nami. I jak usuniemy ich poza zasięg naszego wzroku, to oni nie znikną. Może nie będzie nas razić ich zapach, ich wygląd, ich żebranie o naszą uwagę - ale nie znikną" - tłumaczy na profilu Zupy na Facebooku Halina, jedna z wolontariuszek. I dodaje: "Jeśli chodzi o to, że my naszymi cotygodniowymi spotkaniami zwracamy uwagę na to, że w Krakowie, jednym z najpiękniejszych, najbardziej rozwiniętych miast Polski, ciągle jest samotność, cierpienie, brzydota i osoby, które w którymś momencie wypadły z naszej kultury sukcesu, to - świetnie! Dokładnie o to nam chodzi".

Fundacja wydała też oświadczenie. "Radny Wantuch nie po raz pierwszy wypowiada się na temat osób doświadczających bezdomności w sposób, który pokazuje, że zabiera się on za tematy, o których nie posiada elementarnej wiedzy. Dodatkowo używa agresywnego języka i formułuje swoje opinie w sposób, w jaki po prostu nie wypada zabierać głosu nigdzie i o nikim. Przykładem niech będą jego pierwsze wypowiedzi i komentarze sprzed kilku dni na ten temat, gdzie pisząc o osobach doświadczających bezdomności, używa sformułowań typu »wyrzucić żuli z Plant i Krakowa«" - piszą Piotr Żyłka (prezes Fundacji "Zupa"), Katarzyna Cholewa, Natalia Rutkowska i Ewelina Zwierz (Rada Fundacji "Zupa") oraz wolontariusze odpowiedzialni za akcję.

Jak dodają, propozycje radnego Wantucha oznaczają, że jedne miejsca są bardziej uprzywilejowane od innych miejsc (w Krakowie bądź w Polsce). "W takim myśleniu centrum Krakowa jest tylko dla pięknych, czystych i majętnych, jest w nim miejsce na kawiarnie, restauracje i różne rozrywki, a inne miejsca są gorsze i tam już można zepsuć pejzaż obecnością osób doświadczających bezdomności. Trudno powiedzieć, na jakiej zasadzie miałyby być wybierane takie gorsze miejsca. Czy to miałoby być Podgórze, Nowa Huta, Ruczaj, Azory? A może w ogóle pozbędziemy się tego problemu i zbudujemy pod Krakowem obóz, gdzie zamkniemy wszystkich brudnych i śmierdzących?" - zastanawiają się organizatorzy Zupy na Plantach.

Zauważają też, że prawdą jest, iż wymieniane przez radnego sytuacje zdarzają się, lecz nie pozostają bez konsekwencji. Osoby w kryzysie bezdomności, które popełniają wykroczenia, są za nie pociągane do odpowiedzialności przez straż miejską, policję lub sądy.

Przekonują także, że dla nich osoby bezdomne to nie są "żule, których trzeba wyrzucić z miejsc będących wizytówką miasta, ale konkretne osoby. Rafał, Paweł, Michał, Ania, Ola, Sylwia, Wojtek, Krzysiek, ludzie, których życie potwornie poraniło i zostali już niejednokrotnie skopani i obdarci z godności. To są tacy sami ludzie jak my, mają takie same prawa jak my i taką samą godność jak my. Dlatego nie przestaniemy się z nimi spotykać. Dlatego nie pozwolimy, żeby ktokolwiek usuwał ich z centrum Krakowa i zamiast pomóc, spychał na jeszcze większy margines".

Całe oświadczenie Zupy na Plantach można przeczytać TUTAJ.

Przeczytaj także:

50 litrów "Zupy na Plantach"

Zupa dla bezdomnych

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy