Jak twierdzą organizacje opiekujące się bezdomnymi, pomysły radnego Łukasza Wantucha są niezgodne z przepisami prawa.
Na sesji Rady Miasta Krakowa zjawiły się dziś osoby bezdomne, które - jak przekonywały - chciały pokazać radnemu Łukaszowi Wantuchowi, jak wyglądają, będąc w kryzysie bezdomności.
- Jesteśmy obrażani, że jesteśmy brudni i śmierdzący. A tak nie jest. Zabolała nas propozycja radnego Wantucha, bo nie ma ludzi równych i równiejszych, a on bardzo rygorystycznie podszedł do nas, do naszej sytuacji. Zasługujemy na szacunek - mówili.
Adriana Porowska, prezes Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej w Warszawie, tłumaczyła też, że wizyta w Krakowie osób pozostających pod opieką misji ma na celu przekonanie społeczeństwa, że osoba bezdomna jest taka sama, jak każdy inny mieszkaniec Krakowa czy innego miasta. - Mieszkania treningowe dla nich są wynajęte w blokach i często nikt nie wie, że mieszka obok kogoś, kto ma status osoby bezdomnej. Nie chcemy również pozwolić, by w jakimkolwiek innym mieście uaktywnił się radny, który podobnie jak pan Łukasz Wantuch będzie chciał się promować na osobach bezdomnych - podkreślała A. Porowska.
Z kolei Jolanta Kaczmarczyk, zastępca dyrektora krakowskiego Dzieła Pomocy Świętego Ojca Pio, zauważyła, że poprawki do uchwały proponowane przez radnego Wantucha są niezgodne z przepisami prawa, konstytucji i całym systemem pomocy oraz metodami, jakimi posługują się organizacje pozarządowe opiekujące się osobami bezdomnymi.
- Metody siłowe nie sprawdzają się i nie mieszczą w standardach europejskich, ponieważ godzą w godność człowieka. Co więcej, poprawki do przepisów prawa lokalnego, które chce wprowadzić pan radny, nie są konsultowane społecznie. One raczej powodują jeszcze większe niezrozumienie problemu i utrudniają niwelowanie skutków bezdomności - zaznacza J. Kaczmarczyk.
Sam radny Łukasz Wantuch mówi natomiast, że nie uważa, by jego inicjatywa była oznaką braku szacunku do osób bezdomnych. - Ona jest odpowiedzią na problem, który obserwuje się w naszym mieście od lat. Nawet jedna z gazet opublikowała wielki artykuł o tym, że bezdomni żebracy są wizytówką Krakowa - przypomniał.
Wyjaśniał również, iż proponowane przez niego postulaty dotyczą tylko trzech rzeczy.
Pierwsza poprawka miałaby wprowadzić zasadę, że osoba bezdomna otrzymuje gorący posiłek w zamian za godzinną pracę polegającą na sprzątaniu Plant.
- Drugą poprawkę napisałem na prośbę osób korzystających z komunikacji miejskiej. Zgodnie z nią, osoby bezdomne miałyby obowiązek korzystania z łaźni miejskiej raz w tygodniu. Z kolei poprawka trzecia miałaby poprawić bezpieczeństwo osób wydających posiłki bezdomnym. Powinny one mieć prawo odmówić jego wydania, jeśli ktoś będzie agresywny, i wydać go innej osobie - mówił Ł. Wantuch, dodając, że jeśli to jest poniżające dla bezdomnych, którzy często myślą, że wszystko im wolno, to co w takim razie z godnością tych osób, które są obok bezdomnych.
Rozmowie radnego z dziennikarzami przysłuchiwał się mężczyzna, który przez trzy lata był bezdomny. Jak opowiedział, wie, że śmierdział. "Mieszkał" na ławce w parku. - Nie pomógł mi ktoś taki jak pan, ale osoba z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, która mimo że śmierdziałem, przytuliła mnie i powiedziała, że mi pomoże. To, co słyszę od pana, jest przerażające. Trzeba bowiem najpierw podejść do człowieka, zapytać, dlaczego jest bezdomny, jak można mu pomóc. Takim sposobem, jak Pan chce rozwiązać sprawę, niszczy pan ludzką godność - mówił.
Rada Miasta Krakowa po burzliwej dyskusji, która poprzedziła głosowanie, odrzuciła poprawki.