Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Świeże kwiaty dla Maryi

W Sance wciąż zdarzają się cuda. Przed obrazem Matki Bożej Oczekiwanego Macierzyństwa dar życia wypraszają małżeństwa i ciężko chorzy ludzie. To najmłodsze sanktuarium maryjne w archidiecezji. Świątynia została podniesiona do tej rangi rok temu – 8 września, w uroczystość Narodzenia NMP.

Bóle głowy zaczęły się, kiedy Julek miał 5 lat. Potem doszedł paraliż prawej części ciała. Lekarze wykryli u chłopca naczyniak, fatalnie umiejscowiony, bardzo blisko mózgu. Nieoperacyjny. Rodzinie pozostała tylko modlitwa.

Matka Boża była u mnie

Rodzice chłopca, wujkowie, ciotki, babcia podjęli krucjatę modlitwy różańcowej, połączoną z postem w intencji Juliana. Co miesiąc Msze św. o jego uzdrowienie odprawiane były u Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej.

– Pewnego wieczoru dzwoni bratowa i mówi mi, że z Julkiem niedobrze. Krzyczy z bólu, żadne lekarstwa nie pomagają – wspomina ks. Jarosław Żmija, proboszcz parafii św. Jakuba w Sance, kustosz sanktuarium Pani Saneckiej i wujek chłopca. Poprosiła go wtedy: „Idź, módl się do swojej Matki Bożej”. Był wieczór, ksiądz spędził na kolanach kilka godzin. – Kiedy bratowa wyszła z pokoju po zimną wodę do kompresów dla syna, Julek wciąż krzyczał. W pewnym momencie jednak zapadła cisza – opowiada kapłan. Zaniepokojony starszy brat chłopca zajrzał do niego i zobaczył Julka siedzącego na łóżku, promiennie uśmiechniętego. – Matka Boża z Sanki była u mnie i położyła mi ręce na głowie – oświadczył.

Rozpoznał Ją po sukience z obrazu. Kiedy zapytano go, gdzie w takim razie był Pan Jezus, którego Pani Sanecka trzyma na rękach, dziecko odpowiedziało rezolutnie: „Św. Józef się Nim zajął”. Bóle ustąpiły całkowicie. Minęło już kilka lat, Julek przystąpił w tym roku do I Komunii św. Dawne cierpienia są już tylko wspomnieniem. Nad łóżkiem dziecka wisi obraz Matki Bożej Saneckiej. Chłopiec codziennie przynosi Jej świeże kwiaty.

Wyprasza dar życia

W niewielkim kościele w Sance Matka Boża jest już od ponad 400 lat. Pierwsze informacje dotyczące obrazu pochodzą z roku 1663. Namalowany jest na desce przez nieznanego autora. Przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem na ręku, która podaje swojemu Synowi złote jabłko. Jak mówi tradycja, dziedziczka Sanki rodziła dzieci, które umierały jedno po drugim. Często przychodziła do Matki Bożej, prosząc o dar życia. Jej modlitwy zostały wysłuchane. Urodziło się zdrowe dziecko. Szczęśliwa mama ufundowała sukienkę na obraz, a proboszcz kupił korony. Z bocznego ołtarza wizerunek został przeniesiony do głównego i od tego czasu Maryja wysłuchuje próśb par, które nie mogą doczekać się potomstwa. Obdarzono ją tytułem Matki Bożej Oczekiwanego Macierzyństwa. Rok temu niewielki kościółek w Sance został podniesiony do rangi sanktuarium. – W ciągu tego roku wymodlono u Pani Saneckiej czwórkę dzieci – chwali się kustosz.

To dzieci: z Kąclowej na Sądecczyźnie, z Wieprza k. Andrychowa, Zembrzyc i sąsiedzkiej Rybnej. W Sance nie ma ruchu charakterystycznego dla wielu sanktuariów. Do wsi pielgrzymują mieszkańcy okolicznych miejscowości i małżeństwa proszące o dar nowego życia. Jest cicho i spokojnie, a w malowniczo położonym na wzgórzu kościółku modlą się pojedyncze osoby. Znajomi księdza Żmii, pochodzący z Sanki, dziś mieszkający w Stanach Zjednoczonych, pojechali na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Zabrali kopię obrazu Pani Saneckiej, abp Wacław Depo odprawił Mszę św. w betlejemskiej bazylice, a wizerunek Matki Bożej Oczekiwanego Macierzyństwa został umieszczony w Grocie Mlecznej. Ikona Matki Bożej Karmiącej z Betlejem trafiła do sanktuarium w Sance.

Uzdrowienie chorych

Do Matki Bożej Saneckiej modlą się również chorzy i ich rodziny. Niektórzy z nich byli już na skraju śmierci, a dziś przychodzą do sanktuarium, by dziękować Maryi za cud odzyskanego zdrowia i życia. To świadectwa, o których lekarze mówią, że są niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia. Co roku na święto Matki Bożej Bolesnej do Sanki wędruje piesza pielgrzymka z pobliskiego Czułowa. Mieszkańcy mają swój powód. Gdy w okolicach panowała epidemia cholery, Sanka była jedynym miejscem, gdzie nikt nie zachorował. Czułowianie przyszli wtedy tutaj z pielgrzymką pieszą, z feretronami, by prosić Matkę Bożą o odsunięcie zbierającej śmiertelne żniwo choroby. Tak się stało. Niedawno do Sanki przyjechała z podziękowaniem rodzina z Wrocławia. U Mai, kilkuletniej dziewczynki, zdiagnozowano sepsę.

Była w bardzo ciężkim stanie, zapadła w śpiączkę. Zagrożenie życia było realne. Rodzice z internetu dowiedzieli się, że w małopolskiej Sance Matka Boża czyni cuda. Przyjechali, by błagać o zdrowie dla dziecka. Dziewczynka została uratowana. W styczniu do grona dziękujących za odzyskane życia dołączyła kobieta, która miała guza mózgu. Powierzyła się Maryi i dziś cieszy się zdrowiem, proboszcz często widuje ją w kościele. Ludzie nie tylko przyjeżdżają, ale dzwonią do parafii z prośbą o modlitwę, wysyłają maile z intencjami. Wszystkie odczytywane są w każdą środę przed obrazem Matki Bożej Saneckiej.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy