W święto Podwyższenia Krzyża Świętego górale z różnych stron Podhala spotkali się na Dolnej Równi Krupowej.
Modlitewne czuwanie, w którym wzięło udział kilka tysięcy osób, rozpoczął Różaniec. Modlący się prosili o to, by w naszej ojczyźnie krzyż był zawsze na swoim miejscu - i w ludzkich sercach, i tam, gdzie był i zawsze powinien być obecny.
Później odprawiona została Msza św., podczas której ks. Wojciech Węgrzyniak - pochodzący z Mizernej kapłan, znany rekolekcjonista, pracujący na co dzień w kolegiacie akademickiej św. Anny w Krakowie i na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II - przypomniał zebranych kilka ważnych prawd związanych z krzyżem.
Jak mówił w homilii, nie ma Podhala bez krzyża i bez Giewontu. On jest wpisany w codzienność, niczym chleb powszedni. Zauważył też, że nie stoimy ani pod krzyżem złego łotra, ani dobrego łotra, ale pod krzyżem Chrystusa - pod krzyżem Miłości poświęcającej się dla innych, potrafiącej wybaczać i pomagającej innym za cenę własnego życia.
- To, co nas trzyma pod krzyżem, to jest właśnie miłość. Dziękujemy Panu Bogu za to, że mamy w sercu tak gorącą miłość do krzyża, do Chrystusa. I nie pogardzajmy nawet tymi, którzy dziś spod krzyża uciekli, szydzą, śmieją się i urągają, bo Jezus i za nich modli się i na nich czeka - tłumaczył ks. Węgrzyniak.
Zaznaczył także, że mamy obowiązek bronić krzyża tak, jak uczył tego Jan Paweł II. Uczą też tego ci, którzy - choć mają bardzo ciężkie życie - wiary nie tracą i Boga nie odrzucają, ufając, że po Wielkim Piątku jest Niedziela Zmartwychwstania.
W rozmowie z dziennikarzami przekonywał również - nawiązując do niedawnych tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce na Giewoncie - iż Bóg nie usunie ani burz, ani piorunów, ani także chorób czy nieszczęść. On daje natomiast znak, że jeśli człowiek na Niego spojrzy, to może zostać ocalony.
- Chcemy więc dziś wyrazić głęboką wiarę, ze krzyż jest najpiękniejszym wyrazem miłości, miłości Boga do człowieka, człowieka do człowieka, poświęcenia dla innych, a nawet umierania za innych. Gdy usuniemy krzyż z naszego życia, to stracimy nadzieję w tym, co trudne. Krzyż jest bowiem jak polska flaga, jak polski język, hymn. I tak, jak polska literatura dawała nadzieję w czasach zaborów, tak krzyż daje nadzieję w czasach trudności i cierpienia - podkreślał.
Ci, którzy przyszli na Dolną Rówień Krupową, zapewniali, że bez krzyża nie wyobrażają sobie życia.
- On jest czymś najważniejszym w naszym życiu - w życiu górali i wszystkich innych ludzi, wierzących i niewierzących, którzy też kiedyś odkryją Prawdę - mówiła pani Emilia z Bukowiny Tatrzańskiej, a pani Paulina z Męciny koło Limanowej podkreślała, że przyjeżdżając dziś pod Giewont chciała nie tylko umocnić swoją wiarę, ale też dać świadectwo innym, że to krzyż zwycięża, a nie zło.
Marcin Zubek, prezes Związku Podhalan oddział Zakopane mówił: - Jesteśmy przy krzyżu ustawionym na Równi Krupowej i patrzymy na krzyż stojący na Giewoncie. On jest emblematem polskości, walki o niepodległość, w rozumieniu zarówno odzyskania wolności w 1918 r., jak i tej wewnętrznej. Gdy nasi ojcowie stawiali krzyż na Giewoncie, nie było przecież wolnej Polski, ale już trzy lata później zaczęła się na Podhalu historia, która przyczyniła się do wyzwolenia (powstanie Związku Górali w 1904 r. i Związku Podhalan w 1919 r. - przyp. aut.). Dziękujmy więc Bogu i naszym przodkom, że żyjemy w wolnej Polsce, możemy wyznawać wiarę Chrystusową i być wolnymi ludźmi. Chcemy przekazywać chrześcijańską tradycję kolejnym pokoleniom.
Po Mszy św. górale uczestniczyli w Drodze Krzyżowej, podczas której Najświętszy Sakrament niesiony był w Monstrancji Fatimskiej. Następnie rozpoczęła się adoracja relikwii Krzyża Świętego. Potem zebrani obejrzeli retransmisję konferencji Lecha Dokowicza wygłoszonej we Włocławku.
O godz. 21 spotkanie przeniosło się do kościoła Świętego Krzyża, gdzie odmówiony został Apel Jasnogórski. Do niedzielnego poranka trwała tam też adoracja Najświętszego Sakramentu. Czuwanie zakończyła Msza św.