Na szczegółową odpowiedź na to pytanie trzeba jeszcze poczekać. Na razie wiadomo jedynie, że przyczyną śmierci dwóch grotołazów była hipotermia.
Tak wynika ze wstępnych wyników sekcji zwłok, która 6 września została wykonana w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej.
Pełne wyniki będą ogłoszone w ciągu miesiąca. 9 września poinformował o tym Jan Ziemka z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu, która prowadzi dwa śledztwa w sprawie śmierci dwóch uczestników wyprawy do Jaskini Wielkiej Śnieżnej.
Pierwsze dotyczy nieprawidłowości przy prowadzeniu akcji ratunkowej przez Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Takie zawiadomienie, złożone przez osobę prywatną, wpłynęło 26 sierpnia. Drugie, wszczęte z urzędu, odnosi się do organizatorów wyprawy i dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci grotołazów. – Trzeba także wyjaśnić, skąd grotołazi mieli przy sobie ładunki wybuchowe – zaznacza prokurator Ziemka.
Pewne jest również, że ta akcja ratunkowa, która rozpoczęła się 17 sierpnia, a zakończyła 5 września, była – co od samego początku podkreślał Jan Krzysztof, naczelnik TOPR – jedną z najniebezpieczniejszych i najdłużej trwających operacji w historii tatrzańskiego pogotowia. Było bowiem jasne, że choć liczy się każda godzina, a później – każdy dzień, to trzeba dbać o bezpieczeństwo ratowników, by potencjalnych ofiar nie było więcej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się