Z poddasza zabytkowego klasztoru franciszkanów przy ul. Franciszkańskiej zaczęły się dziś wydobywać kłęby dymu. Strażacy podjechali pod klasztor w ciągu kilku minut od otrzymania zgłoszenia. Zarzewie ognia zostało szybko stłumione, wyprowadzono także osoby zatrute dymem.
W akcji wzięły udział 4 wozy strażackie z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 Państwowej Straży Pożarnej z ul. Westerplatte, dowodzonej przez st. kpt. Łukasza Szewczyka. Zaniepokojonym kłębami dymu nad klasztorem, syrenami i nagromadzeniem wozów strażackich szybko jednak wyjaśniono, że to jedynie ćwiczenia w likwidowaniu pożaru i ewakuacji osób z budynku.
Odbywały się w ramach międzynarodowej konferencji "Ochrona dóbr kultury na wypadek szczególnych zagrożeń - nowoczesna technologia w ochronie dziedzictwa".
Klasztor jest wyposażony w nowoczesny system sygnalizacji przeciwpożarowej oraz w gaśnice. - Dmuchamy po prostu na zimne. Kościół i klasztor ucierpiały bowiem bardzo w trakcie wielkiego pożaru Krakowa, który wybuchł 18 lipca 1850 roku. Świątynia spłonęła w ciągu kilkunastu minut. Była tak zniszczona, że rajcy miejscy chcieli ją zburzyć po pożarze - powiedział o. Łukasz Brachaczek z krakowskiego klasztoru franciszkanów, którzy są obecni w Krakowie od 1237 roku.
Ćwiczenia były wszechstronne. Część strażaków, podniesiona w specjalnym koszu na drabinie, likwidowała zarzewie pożaru na strychu klasztoru (zadymienie było sztuczne). W tym samym czasie inna ekipa strażacka przeszukiwała wnętrza, także przy użyciu kamer termowizyjnych.
Dowodzący akcją mogli - dzięki kamerom wprowadzonym do wnętrza budynku oraz umieszczonym na dronach - na bieżąco monitorować stan zagrożenia oraz postępy akcji ratowniczej. Uczestnicy konferencji obserwowali przebieg ćwiczeń ze skweru przed klasztorem franciszkanów. Na telebimie było widać zaś to, co się działo we wnętrzu kościoła i klasztoru. Pokazywano także obraz z lotu ptaka oraz zbliżenia, na przykład strażaków gaszących z kosza podniesionego na drabinie zarzewie ognia na poddaszu.