Metropolita krakowski poprowadził na Rynek Główny człon czerwony Orszaku Trzech Króli i oddał pokłon Dzieciątku Jezus.
Zwracając się do kilkunastu tysięcy osób zebranych pod sceną przed Ratuszem przypomniał słowa o kulturze, które św. Jan Paweł II Wielki wypowiedział 40 lat temu w UNESCO, gdy miał tam programowe przemówienie. Mówił wtedy, że jest ona czymś, co wynika z ludzkiego ducha.
- Kultura ma więc służyć naszemu rozwojowi w duchu prawdy, miłości, braterstwa. Papież powiedział też, że kultura jest czymś, co sprawia, że naród ma prawo do pełni suwerenności i powołał się na doświadczenie polskiego narodu, który przez 123 lata był pozbawiony państwowości, a jednak przetrwał, żyje i jest dzięki swojej kulturze. Dlatego ma prawo upominać się o to, by zajmować godne swej wielkości miejsce pośród innych narodów Europy i świata - zaznaczył metropolita, dodając, że nasza kultura od samego początku jest kulturą chrześcijańską, głęboko związaną z wiarą w Boże Dziecię, które przyszło na świat, aby nas zbawić.
- Stąd nie tylko pieśń "Bogurodzica" poświęcona Tej, która zrodziła Bożego Syna, i dzięki której On stał się człowiekiem, ale i niezliczone kolędy i pastorałki, mówiące o duszy naszego narodu. Nie możemy pozbawić siebie tej właśnie chrześcijańskiej, narodowej tożsamości, która jest jednocześnie tożsamością kulturową. O tym świadczy dziś tak liczny wasz udział w święcie Objawienia Pańskiego - podkreślał arcybiskup, dziękując uczestnikom orszaku, że nałożyli na głowy korony, by móc symbolicznie złożyć hołd Dzieciątku Jezus.
- Trwajmy w wierze i kulturze, która nas dźwiga i określa nasze miejsce, i która jest powodem naszej dumy i w pełni uzasadnionej radości. Trwajmy i dążmy do tego, by całe nasze życie było nieustannym podążaniem za mędrcami ze Wschodu idącymi do Betlejem, do Dzieciątka, które chce nam błogosławić i które jest światłością świata, sprawiającą, że ustępują mroki tego świata. Wszystko staje się wtedy - w świetle Bożego Dzieciątka - jasne, radosne, uporządkowane, pełne miłości i rodzinne - mówił metropolita.
Wskazał także, że jest wiele krajów na świecie, gdzie chrześcijaństwo jest prześladowane i gdzie każdego dnia kilka lub nawet kilkanaście osób ginie tylko dlatego, że wierzą w Chrystusa
- Musimy dziś o nich pamiętać i modlić się za nich, by nie ustali w wierze, w miłości do Jezusa. Musimy również modlić się o pokój, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie, nieopodal Palestyny, gdzie Jezus przyszedł na świat. Chrześcijanie pojawili się tam jako pierwsi pośród innych narodów na świecie, żeby pokój Boży mógł zamieszkać między ludźmi. Prośmy więc, by wszyscy mogli śpiewać to, co usłyszeli pastuszkowie w Betlejem: Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli - zakończył abp Jędraszewski.
Krakowski Orszak Trzech Króli tradycyjnie podzielony był na trzy człony. Niebieski wyruszył z placu Matejki. Prowadził go król afrykański, którego zagrał Ernesto Benicio Bumba z Angoli. Zielony, azjatycki, wyszedł z Wiosek Świata przy ul. Tynieckiej. Na jego czele szedł (a potem jechał na słoniu) Nathaniel Lee z Hongkongu. Orszak czerwony szedł natomiast z Wawelu, prowadzony przez króla europejskiego (w tej roli Maciej Sikorski) oraz metropolitę krakowskiego. Wcześniej, w katedrze, przewodniczył on uroczystej Mszy św. W homilii mówił m.in., że światło, które ujrzeli Mędrcy ze Wschodu, zaprowadziło ich do Światłości świata, Jezusa Chrystusa, Króla, Bożego Syna, Odkupiciela człowieka. - On kształtuje naszą codzienność i wzywa nas, byśmy jak Mędrcy ze Wschodu po powrocie do ojczyzny, byli źródłami światła dla świata, który żyje w ciemnościach - mówił arcybiskup. Prosił też, by ta światłość znalazła odbicie w naszym życiu.
Więcej na: gosc.pl/Orszaki