Polska Misja Medyczna z siedzibą w Krakowie podaje bilans ostatnich dni wojny w Syrii.
Według raportu organizacji zarządzającej obozami w Syrii, już 15 tys. uchodźców śpi pod gołym niebem, bez opieki medycznej, przy granicy z Turcją. Setki tysięcy ludzi przebywają natomiast na granicy syryjsko-tureckiej, by uciec przed bombardowaniami w Idlib. Co więcej, cała infrastruktura medyczna w Syrii została zniszczona, a niesienie tam pomocy do tej pory było bardzo utrudnione, ze względu na zakaz wjazdu jednostek humanitarnych.
Mimo to Polska Misja Medyczna cały czas stara się pomagać wraz z organizacją Humanitarian Message i syryjskimi lekarzami działającymi w prowincji Idlib.
- Wojna nie omija kobiet, dzieci, starców, a nawet rannych znajdujących się w punktach medycznych. Tylko w ostatnich 2 miesiącach zbombardowano 11 placówek medycznych, w wyniku czego śmierć poniosło 11 osób, a 40 zostało rannych. Od kwietnia 2019 r. prawie 78 ośrodków medycznych zostało zniszczonych - mówi Mohamad Shardob, jeden z syryjskich lekarzy.
Skutkiem bombardowań placówek medycznych jest pozbawienie przynajmniej 130 tys. ludzi opieki medycznej. Z kolei 11 tys. pacjentów wymagających opieki psychologicznej nie zostanie nią objętych. Nie zostanie też przeprowadzonych 1500 operacji.
- Inkubatory są zawsze zajęte, a wiele noworodków straciło życie z powodu opóźnienia w opiece medycznej. Liczba rannych rośnie z dnia na dzień, a większość pojazdów ratunkowych zostało zniszczonych - dodaje Shardob.
Dr Abdul Hamid Al-Taan, dyrektor medyczny Deir Hassan Center w prowincji Idlib, mówi natomiast, że w tym ośrodku nie ma logistyki medycznej ani leków. - Mamy również wiele problemów z transportem pacjentów do szpitali z powodu braku systemów pogotowia ratunkowego i cały czas trwających bombardowań. W związku z tym potrzebne jest wsparcie karetek pogotowia, mobilnych klinik, zaopatrzenia w leki - apeluje.
Polska Misja Medyczna nieustannie prowadzi też zbiórkę pieniędzy, dzięki której można kupić protezy dla dzieci okaleczonych w wyniku działań wojennych. Takich, jak 5-letnia Lana. W 2018 r. jedna z bomb spadła na dom w Idlib, w którym mieszkała rodzina Lany. Sąsiedzi wydobyli z ruin całą rodzinę, ale nigdzie nie było widać śladu dziewczynki. Hamada, najstarszy brat, nie poddawał się, dopóki nie wydobył siostry spod gruzów - opowiada Małgorzata Olasińska-Chart z PMM. Lekarze musieli amputować dziecku część nóżki, ale udało im się ocalić kolano. - Takich dzieci jak Lana są w Syrii tysiące, a Polacy już od 4 lat pomagają dzieciom i kobietom w Syrii, zapewniając nowoczesne protezy. Szacuje się, że w wyniku wojny około 54 tys. ludzi straciło przynajmniej jedną kończynę - dodaje M. Olasińska-Chart.
Szczegóły tego, jak można wesprzeć akcję, znajdują się na www.pmm.org.pl.