Siostry kanoniczki Ducha Świętego de Saxia, zwane potocznie duchaczkami, otworzyły "Gwidonowe okno", z którego wydają wydają posiłki potrzebującym. Siostry szyją także maseczki ochronne, które wspomagają placówki służby zdrowia.
Okno znajduje się w murze klasztoru przy ul. Szpitalnej 10. Jego nazwa pochodzi od bł. Gwidona z Montpellier (1140-1208), założyciela zgromadzenia duchaków i duchaczek.
"Cały świat i nasza Ojczyzna przeżywają trudny czas, pełen bólu, cierpienia i sprawdzianu z naszego braterstwa. Pozostajemy w duchowej łączności ze wszystkimi, którzy cierpią z powodu epidemii, z tymi, którzy zmagają się z własną chorobą, i z tymi, którzy znoszą ból choroby swoich najbliższych. Chcemy być blisko tych, którzy płaczą po śmierci drogich im osób. Każdego dnia modlimy się za pogrążonych w smutku, za chorych i za tych, którzy nie oszczędzają siebie, swoich sił i swojego zdrowia, aby spieszyć z pomocą innym" - napisała s. Judyta, duchaczka, na portalu www.kanoniczki.pl.
"Jesteśmy solidarne z każdym człowiekiem, który potrzebuje naszej obecności i modlitwy. W duchu naszego założyciela bł. o. Gwidona z Montpellier chcemy odpowiadać na potrzeby obecnych trudnych czasów, dlatego jeszcze mocniej zaangażowałyśmy się w pomoc bezdomnym, otwierając »Gwidonowe okno« przy ul. Szpitalnej. Każdego dnia przez to okno wydajemy posiłki najuboższym. Doceniamy ofiarną pracę wszystkich lekarzy, pielęgniarek, służb sanitarnych, wolontariuszy i aby choć w niewielkim stopniu ułatwić im pracę, szyjemy maski. Jesteśmy pełne nadziei, że wspólnota modlitwy i jedność w działaniu pomoże nam wspólnie przejść przez trudności, które są w obecnym czasie naszym udziałem" - dodała duchaczka.
Duchaczki przybyły do Krakowa 770 lat temu, 6 kwietnia 1244 r., wraz z braćmi duchakami. Zakon Ducha Świętego, założony pod koniec XII w. przez bł. Gwidona z Montpellier, łączący szczególny kult do Ducha Świętego, Pocieszyciela i Ojca Ubogich, z działalnością opiekuńczą, był jednak obecny pod Krakowem już 24 lata wcześniej, gdy na Prądnik Biały sprowadził go biskup Iwo Odrowąż. - Po przeniesieniu duchaków do Krakowa bp Jan Prandota przekazał im parafialny kościół Świętego Krzyża i ufundował obok budynki szpitala oraz klasztorów dla braci i sióstr. Krakowski szpital Ducha Świętego stał się na kilka wieków dynamicznym ośrodkiem opieki nad chorymi, a także porzuconymi dziećmi i kobietami w ciąży - mówi Jarosław Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta, znawca średniowiecza.
Wszystko to było zgodne ze wskazaniami o. Gwidona. Przy szpitalu funkcjonowało coś, co teraz zwie się oknem życia. Można tu było zostawić dzieci. "Dla tych dzieci obok bramy szpitalnej było specjalne »koło«, czyli ruchomy bęben z otworem, do którego w każdej porze dnia można było położyć dziecko, dać znać połączoną z »kołem« kołatką i odejść. Na głos kołatki przychodziła siostra duchaczka i zabierała niemowlę" - napisała s. Klara Antosiewicz, znawczyni dziejów zakonu. Dla zachowania dyskrecji nie rozmawiano z osobami przynoszącymi dzieci ani nawet nie starano się śledzić ich wzrokiem. Nie ograniczano się przy tym do biernego oczekiwania na przynoszone maluchy. Bracia i siostry wyszukiwali na ulicach Krakowa oraz w okolicznych wsiach sieroty, dając im schronienie i opiekę. Chłopców kształcono w szkole przyklasztornej, dziewczynki były zaś uczone przez siostry. "Po ukończeniu szkoły klasztornej zdolnych uczniów posyłano na studia uniwersyteckie, mniej zdolnych uczono zawodu. Chłopcy odznaczający się pięknym głosem zatrudniani byli jako śpiewacy na dworze królewskim" - napisała s. Antosiewicz.
Pamiętano także o dziewczętach, zapewniając im posagi w razie wyjścia za mąż lub szukając służby, mogącej dać im utrzymanie. Szczególną opieką otaczano kobiety ciężarne, zwane w dawnych wiekach "pękatkami". Mogły spokojnie mieszkać i rodzić na terenie szpitala. Tu też opiekę i leczenie otrzymywali chorzy, a przytułek - ubodzy i bezdomni. Ta zbożna praca trwała do 1783 r., gdy skasowano męską gałąź zakonu. Duchaczki, które od 1741 r. stały się samodzielnym zakonem, ostały się wprawdzie, lecz ograniczono zakres ich działania. W 1801 r. przeniesiono je zaś do pokarmelickiego klasztoru przy ul. Szpitalnej, gdzie są do dziś. Siostry ze Szpitalnej nie prowadzą już wprawdzie tutaj placówki opiekuńczej, niemniej opiekują się chorymi z terenu parafii Mariackiej. Przy ul. Lotniczej prowadzą zaś Przedszkole im. bł. o. Gwidona z Montpellier. Duchaczki cieszyły się wielką estymą kard. Karola Wojtyły. Cenił ich matkę generalną Redemptę Śledzińską. Często śpiewały w kaplicy arcybiskupiej przy ul. Franciszkańskiej. Nic dziwnego, że w Krakowie nazywano je powszechnie "duchaczki-śpiewaczki".
W duchu służby siostry duchaczki szyją maseczki ochronne, które wspomogą placówki służby zdrowia. kanoniczki.pl