Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Muzyczne mosty

Wiele przedsięwzięć kulturalnych w czasie pandemii przeniosło się do świata elektronicznego. Jednym z nich jest wydana niedawno płyta „Sacrum po góralsku”.

Wybitny organista krakowski Marek Stefański nagrał na niej m.in. pieśni polskie z XVI-wiecznej Tabulatury Jana z Lublina, zaś Kapela Góralska Jaśka Kubika z Krościenka nad Dunajcem – melodie pienińskie. Wstępem ideowym jest fragment „Filozofii po góralsku” ks. Józefa Tischnera, czytany przez Jerzego Trelę. Płyta jest swoistym budowaniem mostów między różnymi formami i stylami muzyki, niekiedy pozornie różnymi, jak dawna muzyka organowa i góralska „muzyka źródeł”.

– Sprzeczność jest pozorna, bo między światem muzyki wysokiej i ludowej następowało przez wieki wzajemne przenikanie. W bezcennym i arcybogatym zbiorze utworów organowych, zebranym niemal sześć stuleci temu na terenie Polski w Tabulaturze Jana z Lublina (pisano go wówczas: Ioannis de Lyublyn), prócz utworów religijnych zebrano także utwory świeckie, na przykład grany przeze mnie taniec hajducki.

Jest on przykładem budowania mostów, również kulturowych, bo przecież do tradycji hajduków przyznają się różne kręgi kulturowe: polskie, słowackie, węgierskie, bałkańskie – mówi prof. Stefański. Muzycy nagrywali płytę w dwóch kościołach Krościenka nad Dunajcem. Marek Stefański nie traci żadnej okazji do zaprezentowania możliwości kolejnych organów. Stara się m.in. o ożywienie i przybliżenie mało znanych instrumentów w niewielkich kościołach krakowskich, należących przeważnie do żeńskich zgromadzeń zakonnych.

W trakcie emitowanego na antenie Radia Kraków cyklu audycji Justyny Nowickiej pt. „Ukryte sacrum” przedstawiał organy m.in. ze świątyń bernardynek, felicjanek, karmelitanek bosych, klarysek, prezentek i sercanek. W przypadku nagrania w kościele karmelitanek na Wesołej w 2017 r. dźwięki piszczałek zabrzmiały tam po 30 latach! „Przed rozpoczęciem nagrania włączyłem instrument. Z jego wnętrza uniósł się tuman kurzu, a piszczałki jęknęły niemiłosiernym dysonansem. Wszystko wskazywało na to, że będziemy musieli zrezygnować z dźwiękowej prezentacji organów. Nie dałem za wygraną. Niezawodny [organmistrz] Lech Skoczylas przybył na miejsce, wskoczył dosłownie w las piszczałek i zaczął mozolnie je reanimować. Uruchomił kompletnie dwa głosy spośród sześciu, którymi dysponują organy. Udało się nagrać kilka drobnych utworów, w tym dwie melodie z osiemnastowiecznych kantyczek z archiwum sióstr karmelitanek” – wspominał artysta w rozmowie z Mateuszem Borkowskim.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy