Metropolita krakowski przewodniczył Mszy św. z okazji 40. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.
Jak mówił w homilii, porównując podpisanie porozumień gdańskich do Cudu nad Wisłą, "na monolicie imperium zła pojawiła się (wtedy) śmiertelna dla niego szczelina. Wszechwładnie panujący dotąd system totalitarny w sposób istotny został naruszony".
- Dla wielu uczestników tego wydarzenia, dokonującego się w Sali BHP, a także dla jego, dzięki radiowęzłowi, słuchaczy, nie ulegało żadnej wątpliwości, że stawali się świadkami dokonującego się na ich oczach cudu, a zarazem dokonującej się w nich radykalnej wewnętrznej przemiany. Cudu, który zaczął się 14 sierpnia w postaci strajku, jaki wybuchł w Stoczni Gdańskiej w związku z dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy Anny Walentynowicz - przypomniał metropolita i podkreślił, że fenomen Solidarności znajduje swoje źródło w nadziei pokładanej w Bogu. - Religijne obrazy ze stoczni zadziwiały cały świat. Łamały marksistowskie dogmaty o przodującej klasie robotniczej, która już dawno wyparła się Boga - przekonywał.
Wskazał również, że pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski z 1979 r. sprawiła, że Polacy uwierzyli w moc Ducha, o którego zstąpienie papież prosił Boga na zakończenie homilii na pl. Zwycięstwa w Warszawie. Ważne były również papieskie przemówienia wygłoszone na Okęciu i w Belwederze.
- Trzeba wracać do tych tekstów, by zrozumieć jego zamysł, i aby w ich świetle odczytać to wszystko, co stało się treścią zapisów porozumień gdańskich. Celem papieskiej wizyty było umocnienie jedności w Polakach. To się spełniło w słowie "solidarność" - zaznaczył metropolita. - Tego dnia (31 sierpnia) głoszona przez marksizm-leninizm bezwzględna walka klas padała na bruk w obliczu poczucia braterskiej solidarności, pisanej przez duże i małe "S". Solidarność niezwykle szybko rozlewała się na cały kraj. Wkrótce przyjęła kształt 10 milionów osób zapisanych do NSZZ "Solidarność". Siłą Solidarności stała się przedziwna nadzieja, że tym razem - w zupełnie innym sensie niż to, co śpiewano w "Międzynarodówce" - uda się ruszyć z posad komunistyczną bryłę świata - mówił arcybiskup.
Zwrócił też uwagę, że kiedy papież zauważył, iż w latach 1989-1990 odchodzi się od ideałów Solidarności i na krzywdzie robotników wielkich zakładów pracy oraz pracowników PGR-ów tworzy się tzw. Polska liberalna, podczas pielgrzymki do Polski w 1991 r. przypominał o fundamentach "Polski solidarnej", opartej na Dekalogu. Mówił wtedy o upomnieniu się o właściwe miejsce dla Boga w życiu społecznym, narodowym i państwowym, sprzeciwie wobec aborcji, obronie małżeństwa i rodziny. Odwołał się również do słów, które papież wypowiedział 9 czerwca 1979 r. na krakowskich Błoniach: "Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni!".
- Te słowa są ważne dla nas dzisiaj, kiedy ma miejsce legalna, w myśl prawa, eugeniczna aborcja. W obliczu coraz bardziej agresywnej ideologii gender i ideologii LGBT oraz niektórych niebezpiecznych zapisów w Konwencji Stambulskiej. Kiedy za wszelką cenę należy wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu wrażliwości na obiektywną prawdę i autentyczną wolność. Gdy tak ważna jest prawdziwa ludzka solidarność oparta na prawdzie, wspólnym dobru i na Bożym prawie. Drodzy siostry i bracia, musimy być mocni! - zakończył metropolita.
Na zakończenie Mszy św. poświęcił on sztandar Podzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność" przy ARiMR w Krakowie. Na sztandarze widnieją wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej i słowa ks. Jerzego Popiełuszki: "Solidarność zrodziła się z krzywdy robotników, ale zrodziła się także na kolanach i modlitwie milionów ludzi, którzy z Bogiem przemienili świat i Ojczyznę".