Wydarzenie odbyło się bez udziału publiczności, z zachowaniem zasad bezpieczeństwa sanitarnego.
Stowarzyszenie Gospel w Krakowie, organizator festiwalu, od wielu miesięcy było przygotowane na wszystko - na spełnienie każdych warunków podyktowanych przez aktualną sytuację epidemiczną, a nawet na to, że festiwal będzie musiał być odwołany.
Tak się jednak nie stało. Festiwal odbył się, choć w bardzo okrojonej wersji, a wydarzenia były dostępne dla publiczności przede wszystkich poprzez transmisję online. Nie inaczej było podczas finałowego koncertu, w którym - wg pierwotnych planów - miało wziąć max. 150 osób. Ostatecznie chórzystów było nieco ponad 50, a dowodzili nimi nie trzej (jak miało być), ale dwaj instruktorzy: Volney Morgan z USA (który w ostatniej chwili zastąpił Colina Williamsa) oraz Daniel Cebula-Orynicz z Katowic. Niestety, nie mógł być również obecny Adam Saczka.
Co ważne, wszyscy chórzyści byli ustawieni w odstępach gwarantujących bezpieczeństwo i przez cały czas mieli założone maseczki. Jeszcze we wrześniu organizatorzy zakładali, że w maseczkach trzeba się będzie tylko przemieszczać po terenie hali, a śpiewać będzie można już bez nich, jednak ostatni wzrost zakażeń zweryfikował ten pomysł.
- W maju, gdy nad "być albo nie być" festiwalu wisiało jeszcze wiele znaków zapytania i gdy mieliśmy mnóstwo wątpliwości, czy znajdziemy sposób na to, by wszystko zorganizować, czułam, że to bardzo ważne, byśmy się spotkali - mówi Lea Kjeldsen ze Stowarzyszenia Gospel w Krakowie. W czerwcu, po kilku miesiącach "zamrożenia", wznowiła próby z zespołami, które prowadzi. - Pomyślałam wtedy, że dużo rzeczy zmienia się w otaczającej nas codzienności, a nasz śpiew jest wyznaniem, że Bóg jest niezmienny. Niezmienna jest też Jego miłość do człowieka. To ważne, by o tym śpiewać. Ważniejsze, niż kiedykolwiek! Byłam więc pewna, że festiwal musi się odbyć - nie w wirtualnej rzeczywistości, jak odbył się majowy koncert "Gospel na Skałce" - ale na żywo - dodaje Lea.
Udało się. Nie bez powodu hasłem wydarzenia było słowo "Światło".
- Ludzie żyją w strachu i beznadziei, nie są w stanie dostrzec światłości w otaczającej nas ciemności. Przynosimy więc dla was to światło. Przez cały festiwalowy tydzień chcieliśmy, by światłość przebijała się do was. Podobnie jest i dziś, podczas finałowego koncertu, i mamy nadzieję, że niezależnie od tego, skąd nas oglądacie, światło Ewangelii Jezusa będzie świeciło bardzo jasno w waszych domach oraz w sercach waszych rodzin, To Jezus, o którym śpiewamy, jest tym Światłem, a w świetle Jezusa znika przecież wszelki strach. W tym świetle można doświadczyć prawdziwej radości, nadziei, która jest ponad naszą wyobraźnię i pokoju sercu - tłumaczył Tony Adams, dyrektor festiwalu, zachęcając wszystkich oglądających koncert online do wspólnego uwielbienia.