– Jeśli nie uda się zdobyć pomocy od społeczeństwa, wiosną staniemy przed dramatycznym pytaniem: „Co dalej?”, a może nawet przed koniecznością ograniczenia opieki nad pacjentami – nie kryje Jolanta Stokłosa, prezes Towarzystwa Przyjaciół Chorych Hospicjum św. Łazarza w Krakowie.
Narodowy Fundusz Zdrowia pokrywa 67 proc. kosztów opieki hospicyjnej, a dokładna kwota uzależniona jest od liczby chorych pozostających pod opieką hospicjum stacjonarnego (ich pobyt tutaj jest bezpłatny) i domowego. Za 2019 r. było to 7,26 mln zł. Za pierwsze półrocze br. wpłynęło 3,48 mln zł, co oznacza, że za cały 2020 r. kwota będzie niższa niż w ubiegłym roku o kilkaset tysięcy złotych. – Co ważne, do refundacji z NFZ miesięcznie musimy dopłacać ok. 230–250 tys. zł (to również zależy od liczby chorych). Do ubiegłego roku nie mieliśmy z tym problemów. Pandemia sprawiła, że one się pojawiły, i teraz, jesienią, staramy się zdobyć brakujący w budżecie 1 mln zł – opowiada J. Stokłosa. 33 proc. wydatków hospicjum przez lata pokrywało bowiem społeczeństwo, czyli darczyńcy rozumiejący, że istnienie takiego miejsca jest bezcenne i że jego pomocy może kiedyś potrzebować każdy z nas – jeśli nie dla siebie, to dla swoich bliskich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.