Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka komentuje apel krakowskich naukowców o niepokazywanie w przestrzeni publicznej ciał dzieci poddanych aborcji.
W listopadzie ubiegłego roku krakowscy radni przyjęli uchwałę w sprawie zakazu prezentowania w przestrzeni publicznej drastycznych zdjęć ciał dzieci poddanych procedurze aborcji. Z inicjatywą zakazu wystąpili mieszkańcy, a pod projektem podpisało się 532 krakowian.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wojewoda małopolski Łukasz Kmita uchylił uchwałę radnych, powołując się na jej wady formalne.
Głos w sprawie zabrało następnie 21 naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego - psychologów, psychiatrów i neurobiologów. Zaapelowali o wycofanie z przestrzeni publicznej zdjęć pokazujących ciała dzieci poddanych aborcji. Przekonują oni (powołując się na badania naukowe), że taki przekaz ma negatywny wpływ na dzieci.
Sygnatariusze apelu proszą też o "wprowadzenie zakazu prezentowania drastycznych treści w przestrzeni publicznej ze względu na ich szkodliwy wpływ na zdrowie psychiczne ludzi, w szczególności dzieci". - W związku z licznymi pytaniami i prośbami o komentarz informujemy, że Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka z Krakowa nie prezentuje w swoich publikacjach zdjęć ciał dzieci poddanych aborcji. W długiej historii naszego stowarzyszenia tylko raz wysłaliśmy podobne zdjęcia posłom. Było to w 1993 r., przed głosowaniem Ustawy o planowaniu rodziny, ochrony płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, a fotografie zostały przekazane w zaklejonych kopertach - informuje Magdalena Guziak-Nowak, dyrektor ds. edukacji i sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
Jak dodaje, wszelkie wystawy, billboardy, plakaty prezentujące ciało dziecka poddanego terminacji, pokazują prawdę o aborcji. - Widzimy, że nie jest ona pozbyciem się z organizmu matki niezidentyfikowanej "tkanki" czy "galaretki". Nie jest "zabiegiem", bo celem wszelkich zabiegów medycznych jest polepszanie życia, a nie jego odbieranie. Aborcja nie jest też jedynie "przerwaniem ciąży", czyli procesu zachodzącego w organizmie matki. Jest natomiast okrutnym przerwaniem życia dziecka. Małego, zależnego, często niezdolnego do samodzielnego życia poza organizmem matki, ale od początku od niej odrębnego. Zdjęcia ciał abortowanych dzieci pokazują, że nie były one fragmentami organizmu matki. Zmuszają też do krytycznej refleksji nad zmanipulowaną i kłamliwą narracją proaborcyjną - uważa M. Guziak-Nowak.
Mimo to, jak zaznacza, stowarzyszenie nie sięga po taki przekaz. - Po pierwsze, z powodu troski o dzieci. Po drugie, z powodu troski o inne ofiary aborcji, w tym matki. Z relacji kobiet, które borykały się z syndromem poaborcyjnym i innymi dolegliwościami będącymi skutkami aborcji wiemy, że epatowanie takimi treściami nie sprzyja procesowi przebaczenia i uzdrowienia ran po aborcji. Co więcej, godność człowieka nie ustaje po śmierci, a przeradza się w szacunek i cześć należne ciału - tłumaczy sekretarz zarządu PSOŻCz. Przytacza też wyniki badań wskazujących, że prezentacja aborcji w sposób budzący lęk wywołuje postawę obronną wobec wszystkiego, co się z nią wiąże, np. "nieuświadomioną postawę obronną przed dzieckiem". - Zgodnie z zasadą pierwszych połączeń dziecko wystawione na taki przekaz nie będzie kojarzyło dziecka w łonie matki z fenomenalnym rozwojem, o którym tak wiele już wiemy, ale z dzieckiem martwym, które zginęło z ręki dorosłych - twierdzi M. Guziak-Nowak.
Choć stowarzyszenie zna świadectwa osób, które z ruchu proaborcyjnego przeszły do ruchu pro-life właśnie dzięki ekspozycji na tak drastyczne obrazy, to stoi na stanowisku, że domniemane szkody przewyższają domniemane korzyści.