Na utworzenie okna w Domu Samotnej Matki przy ul. Przybyszewskiego 39 zgodził się prowadzący go Wydział Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
Pomysł na powstanie takiego miejsca był wynikiem wyjazdów studyjnych do Niemiec dyrektorów Caritas Archidiecezji Krakowskiej - ks. Jana Kabzińskiego i ks. Bogdana Korduli, gdzie takie rozwiązanie wprowadzono po raz pierwszy w 1999 r., po serii doniesień o odnalezieniu martwych noworodków.
19 marca 2006 r. okno poświęcił ówczesny metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, prosząc m.in., "by było ono znakiem nadziei, że każdy przychodzący na świat człowiek, mimo zagubienia się rodziców, zostanie przyjęty z miłością przez życzliwych ludzi, którzy obdarzą go ciepłem życia rodzinnego". Nad oknem, otwieranym z zewnątrz, ogrzewanym i wyposażonym w alarm (który uruchamia się wewnątrz domu po otwarciu okna), umieszczono papieski herb Jana Pawła II i logo Caritas.
- Początkowo myśleliśmy, że okno będzie symbolem, zwróceniem uwagi na los porzucanych dzieci. Jednak już po trzech miesiącach od otwarcia znalazła się w nim pierwsza dziewczynka. W przeprowadzonej kampanii tłumaczyliśmy, że najlepszym rozwiązaniem jest urodzenie dziecka w szpitalu, a okno jest ostatecznością, alternatywą dla porzucenia dziecka w przypadkowym miejscu - wspomina Agnieszka Homan z krakowskiej Caritas.
Jak dodaje, od samego początku rozdanych zostało tysiące ulotek, a z okazji 5-lecia okna życia wydana została gazeta, która trafiła do wszystkich parafii archidiecezji. Co ważne, powstanie krakowskiego okna rozpoczęło tworzenie podobnych miejsc w innych miastach. Dziś jest ich kilkadziesiąt, a na przestrzeni lat pozostawiono w nich ponad 100 dzieci.
Niestety, nie brakowało też głosów kwestionujących istnienie okna życia. - Wiele razy mówiliśmy o problemie okien życia, prosząc o opinię rzeczników sądu i policji. W tej sprawie wypowiadali się m.in. sędzia Waldemar Żurek oraz Marek Michalak, rzecznik praw dziecka - mówi A. Homan. Ten ostatni powiedział m.in., że w przypadku okna prawo dziecka do życia jest dobrem o oczywiście wyższej wartości niż prawo do informacji, czyli prawo dziecka do poznania swoich biologicznych rodziców. Jego zdaniem, oprócz prawa są jednak jeszcze wartości, które każdy człowiek nosi w sercu. Ich nie da się zadekretować, a one mówią nam jasno: ratujmy życie ludzkie, jak tylko potrafimy.